Podsumowanie września – praca w tle

0 No tags Permalink 0

Wrzesień to miesiąc powrotów i zmian. Nauczyciele i uczniowie wracają do swoich obowiązków. Studenci walczą z poprawkami oraz organizacją zbliżającego się roku akademickiego. Dla rzeszy pracujących to koniec sezonu urlopowego. Biegacze kończą bezpośrednie przygotowanie startowe, a tym samym rozpoczynają sezon startowy. Nie ukrywam, że dla mnie to był najpracowitszy miesiąc w roku!

W minionym miesiącu przeważała pogoda dla biegaczy. Lato było w odwrocie, a nie od dziś wiadomo, że wiosna i jesień to najlepszy czas na uskutecznianie treningu w plenerze. Na początku września nie miałem sprecyzowanych planów na jesień. Właściwie miałem w głowie ogólny scenariusz, który zakładał kilka startów na dystansach od 5 do 10 km. Zawsze podkreślam, że jestem zwolennikiem urozmaiconego planu treningowego, który zapewnia dobrą bazę pod dystanse od 5 km do maratonu. Tak, w tym miejscu nie przesadzam. Pewnego dnia realizowałem dosyć mocny trening. Biegałem tysiące na krótkiej przerwie. Wyszło to na tyle dobrze, że postanowiłem spróbować swoich sił na dystansie półmaratońskim. Tym sposobem wziąłem na celownik płaską połówkę w Krakowie. Mam świadomość, że trasa jest podatna na porywy wiatru, które mogą utrudniać walkę z czasem. Zamartwianie się nic mi nie da, więc skupiłem się na pracy treningowej…

„Ciężki trening nic nie gwarantuje, ale bez podjęcia ryzyka nie ma szans na przesuwanie własnych barier. Praca to fundament najmniejszego sukcesu.”
 

 

 

Treningowy wrzesień

Co tu dużo pisać. To był pracowity miesiąc. Nie chcę pisać, że zaczynam odczuwać spadek efektywności procesu regeneracji. Uznaję, że trening był na tyle wymagający, że brakowało mi energii na inne poboczne projekty. Jestem trenerem biegania, to moja praca. Bez problemu wypełniałem swoje obowiązki związane z planowaniem, kontrolą i prowadzeniem treningów indywidualnych oraz grupowych. Niestety, brakowało mi mocy przerobowej, aby regularnie tworzyć treści na blogu oraz zlecenie. Zwyczajnie nie miałem siły. W tym miejscu zdradzę, że niebawem opublikuję teksty związane z intensywnym treningiem i podziałem na biegaczy amatorów oraz zawodowców.

Chciałbym podziękować mojemu fizjoterapeucie Andrzejowi Skórskiemu, który trzyma w ryzach mój układ ruchu. Zdrowie to podstawa ciągłości treningowej, a owa ciągłość to filar progresu! Przez 30 dni wybiegałem 527,8 km na 36 jednostkach treningowych [średnio 14,66 km na trening]. Biegałem przez 25 dni, a przez 5 odpoczywałem.

Zaliczyłem jeden start (Business Run) na początku miesiąca, o czym możecie przeczytać w poprzednim podsumowaniu. Jeżeli myślicie, że przez cały czas biegało mi się wyśmienicie, to muszę Was wyprowadzić z tego przeświadczenia. Przez 2-3 dni borykałem się z osłabieniem. Nie byłem obłożnie chory, nie miałem gorączki, ale ewidentnie coś było na rzeczy. Musiałem skrócić mocniejsze bieganie, bo już wyrosłem z odhaczania treningów za wszelką cenę. Na szczęście szybko wróciłem do pełnej dyspozycji.

Wrześniowe wpisy na blogu:

 

 

Plany na październik

Bieżący miesiąc to szczyt sezonu biegów ulicznych. Mam nadzieję, że nie zabraknie mi zdrowia, bo chciałbym wykorzystać wypracowaną formę. Do połowy miesiąca nie mogę szaleć. Półmaraton jest najważniejszym startem, a potem mogę się bawić. Ogromny apetyt na starty mogę zaspokoić…startując:

Tymczasowo zawieszam dział związany z tematami, jakie, będę poruszał na blogu. Mam stworzoną listę na własny użytek. Ostatnie miesiące pokazały, że pewne tematy przechodziły z miesiąca na miesiąc ze słabym współczynnikiem realizacji. Będę tworzył, ale bez sztucznej presji, którą sam wywieram. Piszę, bo chcę, a nie muszę. Dostaję mnóstwo dobrych słów o blogu. To dla mnie dużo znaczy – swoisty ogromny kop motywacyjny! Dzięki.

Lecimy dalej!

No Comments Yet.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.