
Co z tym czasem? Nie tak dawno pisałem podsumowanie października, a już grudzień! Listopad przemknął z prędkością Juliena Wandersa w trakcie biegu na 10 km w Durbanie. Spodziewam się, że bieżący miesiąc będzie podobny. Nowy rok, nowe cele, nowe wyzwania. Wyczuwam powiew świeżości. Też tak macie?
Bez wątpienia to był najdziwniejszy listopad w moim życiu. Od lat żyję pod dyktando treningu biegowego. Czas to najbardziej pożądany zasób w dzisiejszych czasach. Nie da się go kupić. Mniejsza ilość biegania przekładała się na zwiększoną aktywność w innych obszarach. W tym roku było inaczej. Nie zawiesiłem butów na kołku. Dlaczego tak zrobiłem? Myślę, że niebawem się dowiecie, ale jeszcze nie teraz. Nie realizowałem katorżniczych treningów, bo listopad to miesiąc przejściowy. Być może tego nie czujemy, ale w organizmie zachodzi szereg skomplikowanych procesów. W skrócie: żegnamy lato, a witamy zimę. No dobra, przechodzę do konkretów.
„Twoja pasja czeka, aż dogoni ją Twoja odwaga.” – Isabelle Laflèche
- Podsumowanie października.
- Podsumowanie września.
- Podsumowanie sierpnia.
- Podsumowanie lipca.
- Podsumowanie czerwca.
- Podsumowanie maja.
- Podsumowanie kwietnia.
- Podsumowanie marca.
- Podsumowanie lutego.
- Podsumowanie stycznia.
Treningowy listopad
Jak już wspomniałem, to nie był leniwy miesiąc. Trening przebiegał zgodnie z planem, czyli bez szczególnego odpuszczenia. Jeżeli chodzi o aktywność treningową, to nie działo się nic, co byłoby warte wspomnienia. Ot, zwykły trening podtrzymujący formę. Żadne rocket running. Wszystkie mocniejsze akcenty były w formie startu – taki miałem plan. Tygodnie miały rozkład: trening/start/trening/start. Stali czytelnicy na pewno wiedzą, jak wyglądała rywalizacja, bo opublikowałem dwie relacje. Co zanotowałem w dzienniczku treningowym? Przez 30 dni wybiegałem 311,6 km na 25 jednostkach treningowych [średnio 12,46 km na trening]. Biegałem przez 23 dni, a przez 7 odpoczywałem. Jeżeli jakimś cudem przeoczyliście wpisy na temat City Trail oraz Drugiej Dyszki, to możecie to nadrobić. Wystarczy kliknąć w link pod nazwą biegu. Muszę, o czymś wspomnieć. Mam wrażenie, że zrobiłem pewien postęp w treningu mentalnym, który objawia się większą koncentracją i kontrolą w trakcie zawodów. Jestem przekonany, że ciągłość treningowa ma w tym ogromny udział, bo dodaje pewności siebie. Nie wiem, czy macie tak samo, ale jak pomyślę o pracy, jaką w nogach, to czuję się pewniej.
Listopadowe wpisy na blogu (z pominięciem relacji, żeby się nie powtarzać):
- Hoka Clifton 5 – recenzja.
- Arch Max Belt – recenzja.
- Suplementacja biegacza – witamina D.
- Roztrenowanie, a periodyzacja – połączenie teorii z praktyką.
- Urlop od krótkich spodenek.
Zmiany, zmiany, zmiany. W końcu się przełamałem i zacząłem tworzyć wideo. Mam świadomość, że te produkcje pozostawiają wiele do życzenia i pewne rzeczy można zrobić lepiej. Stawiam na naukę poprzez praktykę. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że mówienie do obiektywu nie jest takie łatwe. Można dysponować pewną wiedzę, ale przekazanie jej w formie obrazu i dźwięku wymaga pewnych umięjętności. Uczę się. W związku z tym spodziewajcie się większej ilości materiałów produktowych.
Plany na grudzień
Mam nadzieję, że w końcu doczekam się nowego zegarka od Polara. Czekam, czekam na Polar Vantage V [kolor pomarańczowy]. Chciałbym nagrać wideo, gdzie omawiam swoje pierwsze wrażenie. Spodziewajcie się kolejnych #szybkichrecenzji. Omówię rękawiczki Ronhill, buty Altra Torin Knit 3.5. Ponadto, przymierzam się do testu Saucony Ride 10, Adidas Boston 6. Jak zwykle czekam na Wasze sugestię! Co Was interesuje? Podrzućcie mi pomysł, a może coś z tego będzie. Jestem otwarty na współpracę z różnymi markami, więc jeżeli czyta to ktoś z branży – gorąco zachęcam do kontaktu.
Trening przybiera na objętości. Nie ma szybkiego biegania, ale robi się go coraz więcej. Zawody będą urozmaiceniem treningu. W tym miesiącu planuję dwa starty:
- 08/12 – City Trail.
- 16/12 – Chęć na Pięć.
No to co – lecimy dalej! Niech zdrowie będzie z nami. 🙂
Zdjęcia: Piotr Oleszak, Marcin Golianek.
Leave a Reply