Biegowe podsumowanie miesiąca – kwiecień

Tak mija tydzień za tygodniem. Niepostrzeżenie dzień za dniem. Cały czas robię swoje w zgodzie z samym sobą. Daje sobie czas. Biegowa podróż mnie pasjonuje na podobnym poziomie, jak sama chęć rozwoju. W kwietniu wziąłem udział w zawodach, co jest nie lada wyczynem w ostatnim roku. To właśnie start był dominującym wydarzeniem, które rzutowało na trening w poprzednim miesiącu.

Wszystkie zrealizowane treningi są ogólnodostępne w aplikacji Strava. TUTAJ znajdziesz odnośnik do mojego profilu.

Trening w kwietniu

Ilość treningów:30
Ilość dni treningowych:26
Ilość dni wolnych:4
Kilometraż:394 km
Średni kilometraż:13,1 km/trening
Łączny czas treningu biegowego:28h 01 min
Średni czas treningu biegowego:56 min

Kwiecień był kompletnym miesiącem. Był czas na wytężoną pracę, ale również odpoczynek. Trzy z czterech dni wolnych, jakie miałem, przypadło na tydzień startowy (dwa dni przed, jeden po biegu). Nie będę się tutaj rozpisywał o samym starcie oraz okolicznościach, bo to już zrobiłem. Jeżeli przeoczyłeś relację, to kliknij TUTAJ (obszerna relacja z Goleniowa).

Jeszcze w ostatnim tygodniu nie byłem pewien, czy uda się załatwić formalności, aby móc wystartować, ale treningowo nie miałem żadnych wątpliwości. Wykonałem kawał solidnej roboty (nie tylko tempowej), która pokazała, że czas w okolicach 32 minut jest w zasięgu. Jak już wyżej napisałem, mam czas, więc będę próbował w przyszłości. Aby było zdrowie, aby było, gdzie startować.

Bieg ciągły, podbiegi i tempo to jednostki, które determinowały układ treningów. Jakbym miał sięgnąć pamięcią do treningu, który sprawił mi najwięcej trudności, to bez cienia wątpliwości odpowiem: 10×1 km średnio po 3:11-3:12 na minutowej przerwie w truchcie. Obciążenie treningowe przełożyło się na potworne zmęczenie mięśniowe, ale na pewnych etapach treningu tak musi być. Pomiędzy wykonywałem spokojne biegi na samopoczucie. Jeżeli miałbym coś komuś radzić, to nie spieszcie się na treningach, które niejako obudowują całość. Takie działanie utrudnia proces regeneracji, a na efekty trzeba trochę poczekać. Oczywiście mam na myśli negatywne konsekwencje.

Co dalej? Nie zwalniam tempa. Na krótki odpoczynek przyjdzie czas w czerwcu, a potem misja maraton… Korzystając z okazji, gorąco zachęcam do wsparcia mojej zbiórki ↓.

Gdzieś tam w oddali widać luzowanie obostrzeń, a to oznacza, że rychło możemy się spodziewać zawodów biegowych. Zapewne będą limity, ale sprawny organizator sobie z tym poradzi. Na ten moment celuję w stadion, a dokładnie 5000 metrów w Piasecznie (6 czerwca). Nie wykluczam opcji, że jak pojawi się jakiś atrakcyjny bieg uliczny, to będę chciał gdzieś wystartować. Szybka trasa i atest to ogromna zachęta, a dobra pogoda w pakiecie, to już potężne kuszenie. 😉 Aby zdrowie było!

Masz jakieś pytania? Zachęcam do aktywności w komentarzach.

Zdjęcie: Kowalski Photos

No Comments Yet.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.