Obciążenie treningowe rosło w ruchu jednostajnie przyspieszonym. Z każdym tygodniem biegania było tylko więcej. No prawie, bo drugi tydzień lipca był przejściowy tym przejściowym, a potem… Zaczęła się (prawie) konkretna robota do maratonu.
Trening w lipcu
Ilość treningów: | 39 |
Ilość dni treningowych: | 30 |
Ilość dni wolnych: | 1 |
Kilometraż: | 639,8 km |
Średni kilometraż: | 16,4 km/trening |
Łączny czas treningu biegowego: | 46h 33 min |
Średni czas treningu biegowego: | 1h 11 min |
21 czerwca rozpocząłem przygotowania do maratonu. Tak układam trening, aby obciążenie rosło stopniowo. W końcu bieganie to praca na żywym organizmie. Kluczowa jest równowaga na linii aktywność – regeneracja. Trening do maratonu nie jest skomplikowany. Trzeba wytrenować zdolność utrzymania założonej prędkości przez 42 km 195 m. Czysta wytrzymałość. Tylko tyle i aż tyle.
Absolutną podstawą jest spokojne bieganie. Często nie zerkałem na zegarek, a średnie tempo oscylowało w okolicach 4:50/km. Bardzo istotne są biegi ciągłe (14-16 km), gdzie łapałem średnie tempo w okolicy 3:45/km. Nie brakowało siły biegowej w postaci podbiegów. W tym cyklu przygotowań postawiłem na szybkie podbiegi na lekkim wzniesieniu. Czas trwania części aktywnej to 30 s, a przerwa w okolicy 65-70 s. Biegałem też odcinki w tempie progowym (po 3:22-3:26/km). Tutaj dla odmiany stawiałem na odcinki biegane na czas, a nie dystans. Nieprzypadkowo na koniec zostawiłem długie wybieganie, które wypada jako ostatni trening w tygodniu. Co ciekawe, najdłuższy „long” w lipcu to 28 km. Nie biegałem też spektakularnie szybko. Trzy z czterech długich biegów było realizowane na prędkościach powyżej 4:10/km. Pierwsza trzydziestka wpadła 1 sierpnia. 😉
Pogoda to integralny element treningu biegowego. Jak ktoś mówi, że nie ma znaczenia, to albo żartuje, albo nie ma pojęcia o bieganiu. Pogoda w lipcu była dobra na urlop, a przeciętna na bieganie. Wysoka temperatura i wilgotność skutecznie obniżały komfort biegu. Dni były długie… Tropikalne noce utrudniały regenerację, a bieganie o 6 rano na niewiele się zdawało, bo już wtedy było piekielnie. Trzeba było ten okres przetrwać bez strat. Nie wiem, jak to wygląda u Was, ale zaobserwowałem u siebie coś takiego, że z każdym rokiem biega mi się coraz trudniej w upale. Kiedyś mogłem kręcić tempo na stadionie w lipcowe przedpołudnie, a teraz nikt by mnie do tego nie zmusił. Zwyczajnie nie dałbym rady.
Jak wyglądają moje przygotowania do Maratonu Warszawskiego od początku? Ostatniego dnia lipca zanotowałem 815,9 km, 59 h 16 min w biegu. Równiutko 50 treningów.
Jak widzie nie robiłem nic nadzwyczajnego. Nie ma w tym nic dziwnego, bo to raptem 6 tygodni przygotowań do maratonu. Sekret tkwi w regularności. Z każdym tygodniem robi się coraz ciekawiej. W sierpniu już było całkiem konkretnie, ale to temat na kolejny wpis. Skąd to wiem? Piszę te słowa… ostatniego dnia sierpnia. Wiem, mam spore zaległości, ale lepsze to niż absolutna cisza. Plus jest taki, że śmiało mogę siadać do podsumowania kolejnego miesiąca… Zgodzisz się ze mną?
Aby zdrowie było i lecimy dalej.
Leave a Reply