
Stało się! Kupiłem Nike Zoom Pegasus 33. Zrobiłem to z trzech powodów. Pierwszym są zmiana w konstrukcji buta – zastosowanie poduszkę Nike Zoom Air na śródstopiu. Drugim jest świetna promocja. Zapłaciłem za nie grubo poniżej 300 zł, a zatem w mojej opinii była to okazja. Trzeci powód to rekomendacja butów przez biegaczy z Asseco Bussines Solutions. Aktualnie jestem w trakcie roztrenowania, więc biegam bardzo mało. Jednak nie przeszkadza mi to w publikacji recenzji, ponieważ wybiegałem w nich ponad 200 km. Po roztrenowaniu będę sukcesywnie zwiększał kilometraż, co przełoży się na publikację pełnego testu po minimum 1000 km. Prognozuję, że będę mógł opublikować test w drugiej połowie stycznia. W ostatnim czasie kupiłem trzy pary butów do biegania…
Informacje producenta:
- Buty dla biegaczy ze stopą neutralną lub supinującą.
- Waga buta: 308 gramów (w rozmiarze 43 EU).
- Heel drop: 10 mm.
- Przeznaczenie: twarde nawierzchnie.
- Kategoria: buty treningowe.
- Cena: 459,00 zł.

Pierwsze wrażenie
Znacie już moje motywacje, dlaczego zakupiłem te buty. Doskonale znam amortyzację marki Nike. Buty są bardzo miękkie, co według mnie wcale nie jest takie korzystne – miękkie buty rozleniwiają mięśnie stopy, co może być przyczyną urazów. Po drugiej stronie jest biegacz – klient, który musi dokonać wyboru. Wielu klientów przyznaje, że to właśnie ta miękkość (ogromny komfort) przekonała ich do zakupu.
Nie czuję różnicy w jakości amortyzacji między tym a poprzednim modelem. Zastosowanie systemu Nike Zoom Air powinno przełożyć się na większą wytrzymałość amortyzacji. Jak pisałem w teście Nike Zoom Pegasus 32, to był największy minus tych butów.
Konstrukcja cholewki praktycznie się nie zmieniła. Buty trzymają stopę, jak należy. System Flywire działa. Sprawdzę, czy w trudnym terenie będzie podobnie. Myślę, że w związku z miękką amortyzacją, będzie z tym problem. Cholewka wykonana jest w technologii bezszwowej, więc ryzyko obtarć jest zminimalizowane. Szerokość cholewki jest dla mnie optymalna. Zapiętek pozostał bez zmian – klasyczny, masywny.
Podeszwa zewnętrzna (bieżnik) jest jednolita. Na całej długości zastosowano czarną gumę odporną na zużycie. Na śródstopiu zaobserwowałem pierwsze ślady zużycia. W ostatnim czasie biegam głównie po twardej nawierzchni. Z pewnością w zimie ulegnie to diametralnej zmianie – planuje biegać głównie po lesie, ale to zależy od pogody. Jeżeli zima będzie podobna do poprzedniej, to nie będzie z tym problemu.
Ciekawe, czy ktoś skorzystał z ekstra rabatów, które komunikowałem w ostatnim wpisie. Przypominam, że można było nabyć recenzowane buty za mniej niż 230 zł. Kto jest zainteresowany tymi butami, a przeoczył tę promocję, musi szukać dobrych cen na własną rękę. Warto śledzić blog na bieżąco.
Zobaczymy, jak buty poradzą sobie z narastającym kilometrażem. Przebieg pokażę. Przypominam, że test opublikuje po przebiegnięciu 1000 km. 😉
26 listopada, 2016
Tak skusiłem , dzięki tobie, czekam na paczuszkę, własnie wyjechała z niemiec. Do tej pory biegałem w sauconach jazz, ale 1800 km, to chyba już amortyzacji nie mają wcale, prawa pięta delikatnie pobolewa po biegu. Biegam dopiero 2 lata, mam nadzieję, że pegasusy i trening wg Danielsa, pozwolą złamać planowane 3.30 w Maratonie Lubelskim.