Krok pierwszy – styczeń na 500+

0 No tags Permalink 0

Styczeń za nami. Nadszedł czas na krótkie podsumowanie tego, co działo się biegowo (i nie tylko) w minionym miesiącu. Trening do maratonu powoli nabiera kolorytu. Z każdym tygodniem rośnie objętość i intensywność. Zdrowie dopisuje, pogoda sprzyja, czego chcieć więcej?

Krok pierwszy to wpis rozpoczynający cykl materiałów, przybliżający moje przygotowania do maratonu. Uprzedzając potencjalne pytania – będą cztery krok, a ostatni postawię w trakcie ostatniego treningu przed startem.

W tym miejscu podzielę się moją długofalową strategią. Kwietniowy maraton będzie moim trzecim, a dwa poprzednie biegałem kolejno w 2010 i 2015 roku. Zauważyliście pewną tendencję? Biegam maraton średnio co 5 lat. Będę z Wami szczery – różnica między pierwszym, a drugim startem była przypadkowa. Tak po prostu wyszło. Kolejny start już taki nie jest. W 2015 powiedziałem sobie, że do maratonu wrócę w 2020 roku. Przez ten czas miałem jeden główny cel – utrzymywanie ciągłości treningowej. Prawie mi się to udało. Ostatnią poważną kontuzję (problem z Achillesem) miałem 4 lata temu i niech tak pozostanie. Oczywiście nie na wszystko mamy wpływ, ale trzeba być dobrej myśli.

To był owocny czas i jestem zupełnie w innym miejscu, niż byłem te pięć lat temu. Być może jestem starszy, ale nie na tyle, żeby narzekać na drastyczne spowolnienie procesów regeneracyjnych. Z drugiej strony jestem bardziej doświadczony, świadomy.

Trening w styczniu

W styczniu zrealizowałem 37 jednostek biegowych. Przełożyło się to na 533 km w nogach. Ta zima jest w pewnym sensie wyjątkowa. Dosyć późno rozpocząłem przygotowania do maratonu, bo w drugiej połowie grudnia. Spokojnie, wszystko jest skrupulatnie zaplanowane. Ciało i głowa odpoczęły, ale każdy medal ma dwie strony. Moja dyspozycja w połowie grudnia była delikatnie mówiąc słaba. W pewnym sensie odblokowałem się dopiero po styczniowym biegu City Trail, gdzie też strasznie rzeźbiłem (17:52, w dobrych warunkach, na pewno lepszych niż w lutym). Z każdym treningiem zaczęło mi się biegać lepiej. Nie wykonałem żadnej kosmicznej sesji. Najdłuższy trening liczył 25,5 km. To raczej spokojna praca akumulacyjna. Dyspozycja rośnie w oczach. Mam świadomość, że styczeń to było wprowadzenie, a główną robotę trzeba zrobić w lutym i marcu. Niech martwią się Ci, co teraz czują gaz pod nogą. Na koniec wspomnę, że przez cały miesiąc regularnie ćwiczyłem na siłowni. Momentami czułem, że dźwiganie żelastwa weszło w nogi, ale nie było tragedii. O mój program treningowy i technikę dba Ambitny Masters.

Całkowita aktywność

Jestem biegaczem amatorem, który podchodzi ambitnie do własnego treningu. Jestem świadomy, że moje bieganie jest pewnym elementem pracy. Nie zawsze jest lekko, ale zawsze mi się chcę (mam na myśli motywację do treningu, a nie pracy). W styczniu zrobiłem łącznie 815 km, co przekłada się na ponad 824 tysiące kroków (średnio 26 595 każdego dnia). Dlaczego aż tyle? Treningi biegowe są źródłem całkiem pokaźnej ilości kroków, ale jest też praca… chyba fizyczna. 😉 Chodzę całkiem sporo, prowadząc treningi personalne i grupowe. Praca trenera biegania to godziny przed komputerem, ale nie tylko. Swoje trzeba wychodzić w trakcie zajęć z podopiecznymi. Celowo piszę chodzić, a nie biegać, bo raczej nie biegam z podopiecznymi. Treningi prowadzę tylko w terenie. Pogoda w styczniu była bardzo dobra. Mroźnych i mokrych dni było naprawdę niewiele. Oby w lutym było podobnie. Wspominam o tym nie po to, żeby narzekać. Lubię to! Raczej po to, aby pokazać, że nie żyję trybem: trening, drzemka, trening. 🙂 Jestem jednym z wielu biegaczy, którzy łączą pracę z własnym treningiem.

Mój maratoński arsenał butów.

Start docelowy

Zapewne jesteście ciekawi, gdzie będę biegł ten maraton. Dla części z Was to pewnie żadne zaskoczenie. Postawiłem na DOZ Maraton Łódź. Trasa może nie należy do najłatwiejszych, ale nie jest też najgorsza. Sam start w maratonie to duży stres, który chcę zwyczajnie redukować. W oczach niektórych może idę na łatwiznę. Łódź pasuje mi logistycznie. Na dodatek mogę liczyć na bezcenne wsparcie drużyny. To dużo, bardzo dużo! Jedyną rozsądną alternatywą dla Łodzi jest Wiedeń, ale wybrałem lokalną imprezę.

Już myślę o kolejnym tekście. Szykuje się recenzja Nike Zoom Pegasus Turbo 2. Długa nazwa, podobnie jak cena, jaką trzeba za nie zapłacić, ale czy warto? O tym w kolejnym materiale!

Zostań moim partnerem

Trening do maratonu wymaga pracy. To fakt. Jest to też idealna okazja do sprawdzenia różnych rzeczy, które mają realny wpływ na podniesienie jakości treningu, regeneracji itp. Jeżeli chcesz nawiązać partnerską współpracę, to zapraszam do kontaktu. Jeżeli wierzysz w swój pomysł lub produkt, to już połowa sukcesu.

Wspierają mnie:

No Comments Yet.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.