
Ależ ten czas szybko biegnie! Nie tak dawno publikowałem podsumowanie stycznia, a już mamy marzec. Luty był bez wątpienia dobrym miesiącem. Konsekwentnie robię swoje. Nie mogę narzekać! Tegoroczna zima jest wręcz wymarzona do treningu biegowego. No może z wyjątkiem tego wiatru, ale nie można mieć wszystkiego. 🙂
Krok drugi to kontynuacja cyklu wpisów, które przybliżają moje przygotowania do startu w maratonie. Dla tych, co nie wiedzą – planuję start w DOZ Łódź Maraton, 19.04.2020. Jeżeli nie widziałeś poprzedniego podsumowania, odsyłam Cię do linku poniżej:
Trening w lutym
Zrealizowałem 35 jednostek biegowych. Do tego dorzuciłem 7 treningów siłowych. Łącznie wybiegałem 544,2 km. Daje to średnio 15,55 km na trening biegowy. Tegoroczny luty był wyjątkowy, bo dostaliśmy jeden dzień ekstra, co zdarza się raz na cztery lata. Nie zmienia to faktu, że to najkrótszy miesiąc w roku. Najbardziej cieszy, że trening wchodzi bez większych przeszkód. Podkreślam, że dawno nie trenowałem z taką częstotliwością, ale to akurat mój atut, a nie wada. Nie dopadło mnie żadne przeziębienie, co wcale nie jest taką oczywistością. Wielu podopiecznych borykało się z różnymi infekcjami, które wymusiły przerwę w aktywności. Ciało nadąża z regeneracją, bo nie męczą mnie żadne większe lub mniejsze dolegliwości bólowe. W obu kwestiach stawiam na profilaktykę. Mam nadzieję, że tak zostanie do końca przygotowań. Brak przerwy generuje dodatkowe pokłady pewności siebie.

Miniony miesiąc to trening, trening i jeden start w City Trail (17:23). Biegało mi się lepiej niż w styczniu, ale nie było lekko. Dlaczego luty był spokojny? Bo dominowała praca na takiej intensywności. Wybiegałem jedną (mityczną) trzydziestkę, ale przeważnie biegam nieco mniej. Niedzielne bieganie to kluczowy trening w kontekście przygotowań maratońskich. Rzadko wykonuję długi bieg w jednostajnym tempie. Zazwyczaj są to jakieś wariacje. Włączyłem też odżywianie w trakcie biegania (żele energetyczne itp). To jeden z elementów, o których często się zapomina, a skutki bywają bolesne. Podsumowując, nie chodzę przemęczony, nie mam wstrętu do biegania. To bardzo dobrze, bo to pewne symptomy przemęczenia fizycznego lub psychicznego.
Aktywność w lutym
Nie samym bieganiem biegacz amator żyje. Luty to był całkiem pracowity miesiąc. Pogoda sprzyjała, więc poprowadziłem całkiem sporo treningów biegowych (indywidualnych oraz grupowych). W lutym nakręciłem łącznie 786 km, co przekłada się na ponad 775 tysięcy kroków (średnio 26 738 każdego dnia). Nie ma nudy. 🙂
Zostań moim partnerem
Trening do maratonu (i nie tylko!) wymaga sporych nakładów. Jest to też idealna okazja do sprawdzenia różnych rzeczy, które mają realny wpływ na podniesienie jakości treningu, regeneracji itp. Jeżeli chcesz nawiązać partnerską współpracę, to zapraszam do kontaktu. Jeżeli wierzysz w swój pomysł lub produkt, to już połowa sukcesu.
Wspierają mnie:

Kolejny wpis będzie o mojej sekretnej broni, która pozwala mi zachować równowagę między regularnym treningiem a pracą. Ciekawe, czy ktoś zgadnie, co to?
Leave a Reply