Temat dopingu w biegach ulicznych, co chwilę wraca jak bumerang. Głównie za sprawą biegaczy z Ukrainy i Kenii, którzy biegają często i szybko. W ubiegłym roku napisałem tekst, na temat wyczynów Kenijczyków z Benedek Team. W komentarzach pod tekstem powtarzają się dwie główne kwestie- likwidacja nagród finansowych oraz wprowadzenie obowiązkowej kontroli antydopingowej. W ubiegłą niedzielę startowałem w Biegu Jacka. Impreza ta wyróżnia się na ogólnopolskiej mapie biegów, ponieważ wprowadziła obowiązkową kontrolę antydopingową. W tym miejscu chciałbym podziękować Konradowi Kasprzakowi, który podzielił się ze mną kluczowymi informacjami na ten temat. Konrad jest koordynatorem Biegu Jacka. Wierzę, że ten tekst uświadomi biegaczom, że to nie jest taka łatwa sprawa. Natomiast organizatorom biegów dostarczy potrzebnej wiedzy oraz wiary, że jak się chce, to można!
Zacznę od podstawowych wymogów, które należy spełnić, aby móc przeprowadzić kontrolę. Nie żadnych szczególnych wymagań, wystarczy dysponować pomieszczeniem, gdzie można przeprowadzić kontrolę. W związku z tym praktycznie każdy organizator może starać się o kontrolę antydopingową. Gdyby to było takie łatwe, to badania byłyby powszechne, a nie są. Dlaczego? Wszystko rozbija się o pieniądze…
Na początku uściślę, że podaje koszta przebadania JEDNEJ próbki. Podstawowe badania to około 1000 zł. Jeżeli chcemy to rozszerzyć o kontrolę erytropoetyny (EPO), to koszt się podwaja – około 2000 zł. W przypadku pozytywnych wyników badań zawodnik może wnioskować (przeważnie na swój koszt) o przebadanie próbki B, który wynosi 3000 zł! Jak sami widzicie, kontrola antydopingowa to wielki prestiż dla biegu, ale i obciążenie dla budżetu.
Nie trzeba być mistrzem z matematyki, aby policzyć, że koszt kontroli podium (dla kobiet i mężczyzn) to około 6 000 zł. Organizatorzy przeważnie rozszerzają zakres badań o EPO i tym sposobem mamy około 12 000 zł. Trzeba powiedzieć wprost – to są ogromne pieniądze.
W tym momencie muszę wspomnieć o organizatorach Biegu Jacka, którzy sobie z tym poradzili. Część wpisowego z pakietu startowego szła na kontrolę antydopingową. Kolejną część potrzebnej kwoty organizator pozyskał z innego źródła. Warto brać przykład, bo kontrola antydopingowa wpływa pozytywnie na prestiż imprezy!
Według mnie warto wprowadzać badania antydopingowe (brawo Poznań, Wy działacie skutecznie). Ba! To powinno standard na imprezach wyższej rangi. Niech to będzie podstawowe badanie kosztem nagród dla najlepszych. Zapewniam, że Ci najlepsi będą wdzięczni, bo sam zapis odstrasza potencjalnych oszustów. Jestem zwolennikiem domniemania niewinności. Jednak z drugiej strony nie jestem naiwny. Rozmawiam z biegaczami na różnym poziomie zaawansowania. Jak widzimy wyczyny niektórych zawodników, którzy potrafią startować mocno dzień po dniu, to zapala nam się czerwona lampka. Zresztą, ile razy było tak, że pewne grono zawodników z premedytacją unika biegów, gdzie jest kontrola antydopingowa. To daje do myślenia. Jeżeli jesteś organizatorem biegów i chcesz wprowadzić u siebie kontrolę antydopingową, to odsyłam Cię tutaj – Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie. Na koniec zachęcam do wprowadzania zapisu w regulaminie o możliwości przeprowadzenia takich badań. Zapewniam, że biegacze, którzy mają trochę za uszami, wnikliwie czytają regulamin każdego biegu, zanim się tam wybiorą.
Co o tym sądzicie? 😉 Jesteście zaskoczeni?
Załączam wypowiedź Piotrka, który pracuje w laboratorium:
Jako, że pracuje w labie stosujacym te są techniki analityczne co laboratoria antydopingowe wyjaśniam koszty związane z analizami:1. Cena sprzętu: jeden aparat do analizy leków to koszt 1-3 mln zł (w zależności od klasy)
2. Cena wzorców analitycznych i odczynników. 10 mg wzorca potrafi kosztować 5000 zł. Takich wzorców stosuje się kilkaset.
3. Koszty akredytacji WADA i utrzymania systemu jakości.
4. Szkolenia personelu itp.1000 zł za analizę to jest kwota porowanywalna z tymi na świecie.
31 sierpnia, 2016
Choć nie grozi mi bieganie w czołówce i kontrola antydopingowa to jestem za obiema rękami, bo przez szacunek dla innych biegaczy wszyscy powinni być czyści.
31 sierpnia, 2016
Koszt przebadania np. całego podium zjadłby budżet wielu biegów, ale może warto spróbować postawić na dobrą współpracę między organizatorami imprez i pomóc sobie nieco rachunkiem prawdopodobieństwa:
– na każdych zawodach typować (losowo) do badania tylko jedną z osób zdobywających nagrody pieniężne
– brak stawienia się na badanie = brak możliwości odebrania nagrody finansowej na tej i innych (współpracujących przy walce z dopingiem) imprezach w ciągu np. 2 lat
– wynik pozytywny = BAN zawodnika na uczestnictwo we wszystkich imprezach przez 5 lat
Jeśli faktycznie są grupy zawodników na koksie, które weekend po weekendzie objeżdżają biegi uliczne (często > 1 tygodniowo), to nawet badając tylko jedną wylosowaną osobę na każdych zawodach, prawdopodobieństwo, że koksiarz nie wpadnie przez powiedzmy 2 miesiące byłoby niewielkie. W ten sposób badając losowego biegacza z podium M + podium K mamy 2k zł kosztów zamiast 12k zł, co powinno już być w zasięgu większości imprez, które oferują nagrody na poziomie atrakcyjnym dla tych objazdowych cyrków. 😉
To nie jest walka z dopingiem na poziomie „olimpijskim” (gdzie technologia+”polityka” jest tak posunięta, że w zasadzie można się zastanowić, czy ma to jakikolwiek sens), tylko z tanimi koksiarzami, którzy odbierają satysfakcję z rywalizacji ambitnym amatorom.
Oczywiście podstawowy problem to niezbędna konsekwencja i współpraca organizatorów biegów w wykluczaniu takich delikwentów.
13 września, 2016
Rysiek,
Temat jest prostszy, niż myślisz. W przypadku wykrycia niedozwolonej substancji, laboratorium wysyła taką informację do Europejskiej Federacji Lekkoatletycznej (lub Światowej, zależy jak zażyczy sobie organizator). Ban wskakuje automatycznie.
9 listopada, 2016
faktycznie to ogromne pieniądze i w przypadku mniejszych biegów niestety poza zasięgiem.