Dawno nie biegałem w butach marki Kalenji. Właściwie bardziej wypada napisać bardzo dawno! Pewnie Was zaskoczę, jak napiszę, że nasza „separacja” trwała prawie dekadę! Długo, nie? Pierwszy maraton przebiegłem w Kalenji Kiprun 1000, a było to w 2010 roku. Od kilkunastu dni biegam w Kalenji Kiprun KD Light, a że licznik wskazuje prawie 150 km, to czas na recenzję.
Nie muszę specjalnie przedstawiać marki Kalenji. Zaryzykuję, że to najpopularniejszy brand wśród biegaczy amatorów. Doprecyzuję, że mam na myśli odzież. Jeżeli chodzi o buty, to zdania się podzielone. We wstępie używam nieprzypadkowo słowa „separacja”. Tak, to świadoma rozłąka, bo buty tej marki mi zwyczajnie nie leżały. Może nie były złe, ale były lepsze. Przynajmniej w moim odczuciu. Widzę, że biegacze powoli się przekonują, a sam jestem jednym z nich. Myślę, że to ogromna zasługa zaangażowania i pracy sztabu ludzi, którzy stoją za marką Kalenji. Wiem, że to pasjonaci, bo poznałem ich osobiście.
Informacje producenta:
- Buty dla biegaczy ze stopą neutralną lub supinującą.
- Waga buta: 256 g (w rozmiarze 43 EU).
- Heel drop: 8 mm.
- Przeznaczenie: twarde nawierzchnie.
- Kategoria: buty treningowo-startowe (link do opisu podziału butów biegowych).
- Cena: 279,99 zł.
Pierwsze wrażenie
Na początku podzielę się z Wami informacją, która ma znaczenie. To jedna z pierwszych recenzji tych butów na świecie. Tak, to nie żart. Taki smaczek, ale przejdę do rzeczy. W momencie, kiedy tworzę ten materiał, wybiegałem w nich prawie 150 km (licznik bije w aplikacji Strava). Objętość nie jest porażająca, ale pozwoliła mi zgromadzić doświadczenie, które jest filarem tego tekstu.
Już w trakcie pierwszej przymiarki poczułem, że marka Kalenji nie próżnowała przez lata rozłąki. Przez głowę przeleciała mi krótka myśl: nie ma się do czego przyczepić, dobrze leżą. Kalenji Kiprun KD Light wstrzelił się w moje ostatnie preferencje, czy jak kto woli upodobania. Nie od dziś wiadomo, że jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana. W ostatnim czasie stawiam na buty, które mają dobre proporcje poziom amortyzacji do dynamiki. Musi być balans. Ma to ścisły związek z moją masą ciała oraz tempem, w jakim poruszam się na treningach. Sam poziom amortyzacji oceniłbym jako średni z akcentem na twardsze. Takie 6 na 10 na skali, gdzie 1 to bardzo miękkie, a 10 bardzo twarde. W trakcie biegów regeneracyjnych sięgam po swojego pewniaka – Brooks Ghost.
Dobre wrażenie robi minimalistyczny, elastycznym oraz miękki zapiętek. Wielki plus za takie rozwiązanie. Myślę, że może przypaść do gustu biegaczom, którzy borykają się z problemami w okolicy ścięgna Achillesa. Język ma podobną konstrukcję – jest cienki, ale producent zastosował miękki materiał, który podnosi komfort
Kalenji Kiprun KD Light… Coś mnie razi w tej nazwie. Po mojemu jest za długa i nie mam wątpliwości, że ulegnie zmianie. To kwestia czasu. To nie koniec parametrów, które mi leżą. Mam dosyć wąską stopę. Trudno powiedzieć, czy recenzowany model zalicza się do kategorii butów wąskich. W trakcie biegania po kostce „starej daty” nastąpił spontaniczny test stabilności – to takie betonowe bloczki w kształcie kwadratu. Nie wszyscy muszą wiedzieć, ale ta kostka pracuje pod wpływem nacisku. Pewnego razu dałem się zaskoczyć, ale stopa była trzymana jak należy.
Warto zwrócić uwagę na konstrukcję podeszwy zewnętrznej. Na rynku obserwuje „trend księgowego”. Producenci szukają oszczędności w trakcie produkcji i często oszczędzają na wykończeniu bieżnika. Trochę tego nie rozumiem, bo przecież to widać! W tym przypadku nie ma z tym problemu. Zastosowano gumę na pięcie i śródstopiu. Dodam, że biegałem po suchym i mokrym asfalcie – oba przypadki w normie. Nie odczułem nic niepokojącego.
Pierwsze wrażenie jest ważne, ale nie najważniejsze. Na tę chwilę nie odnotowałem konfliktów, o których warto byłoby wspomnieć. Pamiętajcie, że te buty kosztują sporo poniżej 300 zł w regularnej cenie. Mam świadomość, że istotnym czynnikiem jest odporność na eksploatację. Przejawia się w dwóch płaszczyznach:
- odporność cholewki i podeszwy zewnętrznej.
- odporność amortyzacji.
Zobaczymy, jak Kalenji Kiprun KD Light będzie sobie radził z rosnącym kilometrażem. Sam jestem ciekawy, ile zniesie. Słyszałem, że nad tym modelem pracował zespół doświadczonych projektantów i biegaczy. Widać, że zastosowano różne praktyczne wzmocnienia w newralgicznych punktach. Sam zwróciłem uwagę na element nad dużym palcem – jest coś więcej niż siatka, więc raczej tego nie rozpruję. Czas, a właściwie kilometraż pokaże, jak buty to zniosą.
Na koniec chciałbym serdecznie podziękować Arturowi Roratowi za dostarczenie egzemplarza do testów. Dla niewtajemniczonych – Artur na co dzień pracuje w Decathlon Lublin Węglin. Już na wstępie usłyszałem, że dobry produkt sam się obroni i mam pełną autonomię w tworzeniu recenzji testowanego modelu.
Nie pozostaje mi nic innego, jak biegać, biegać, biegać. Pytanie do Was – kto reflektuje na recenzję w formie wideo? 😉
24 lipca, 2019
Wideo mile widziane 😁 Czekam na kolejną recenzję 🖐️
20 września, 2019
Czekam na video recenzję bo też zakupiłem takie buty
20 września, 2019
Test zbliża się wielkimi krokami. Już ponad 600 km na liczniku 🙂
Pozdrawiam,
Paweł
20 września, 2019
Ja także czekam z niecierpliwością na ten test