Pogoda dla biegaczy

3 No tags Permalink 1

Co tu dużo mówić. Na długo zapamiętamy wakacje 2019, a przynajmniej jego pierwszą połowę. Tegoroczny lipiec nas rozpieszcza. Przyjemna temperatura, pochmurno, czasem coś popada, momentami gwałtownie. Jeżeli chodzi o wiatr, to mam wrażenie, że nieco odpuścił. W porównaniu z pierwszą połową roku. Aaa, prawie bym zapomniał – pisząc NAS, mam na myśli biegaczy.

Nie wszyscy mogą czuć się podobnie. Nie zazdroszczę tym, co tym czasie spędzali swój długo wyczekiwany urlop. Najpopularniejsze kierunki z pewnością cieszą się wzięciem, ale mogło być lepiej. Dużo lepiej. Pamiętam, że ubiegłoroczny lipiec był piekielnie gorący. Nie ma w tym nawet krztyny przesady. Noce były cieplejsze od tegorocznych dni. Podobnie jak całkiem niedawno temperatura wody przewyższała temperaturę powietrza. W tym momencie przypomina mi się druga połowa czerwca, kiedy to przez głowę przeleciała mi myśl, aby zamontować w domu klimatyzację. W końcu to również moje miejsce pracy. Aktualnie o tym nie myślę. Problem z głowy.

Warto wiedzieć, że lipiec jest najcieplejszym i najwilgotniejszym miesiącem w roku. Mam świadomość, że wiele osób może być tą informacją zaskoczona. Relatywnie wysoka temperatura i wilgotność nie sprzyjają treningowi biegowemu. Na pogodę nie mamy wpływu, ale na zaplanowanie kalendarza startów już tak. Chyba każdy wie, jak współpracuje organizm, kiedy trzeba biec na wysokiej intensywności, termometr wskazuje grubo powyżej 20 stopni, a nad nami rozciąga się błękitne niebo. No nie współpracuje. Specjalnie wspominam o zawodach, bo teoretycznie można sobie z tym radzić na treningach. Pozostaje bieganie wczesnym rankiem lub wieczorem.

W tym miejscu chciałbym nawiązać do mitów, jakie krążą wśród biegaczy amatorów. Często spotykam się z przeświadczeniem, że trzeba trenować w trudnych warunkach, czasami w samo południe. Wszystko po to, aby organizm mógł się przyzwyczaić do niesprzyjającej aury. Dlaczego zawodowcy nie trenują w tym stylu? Dlaczego wybierają chłodniejszy klimat górski? Tak, hipoksja to jeden z argumentów za, ale nie jedyny. Z pewnością ma to sens dla wąskiego grona wyspecjalizowanych biegaczy, którzy planują jakiś ekstremalny bieg. Na przykład taki Badwater wymaga przystosowania. W tym miejscu serdecznie gratuluję Patrycji Bereznowskiej fantastycznego wyniku! Warto pamiętać o zdrowym rozsądku, żeby takowy zabieg nie odbił się czkawką. Zbyt długie i/lub intensywne trenowanie w niesprzyjających warunkach zwiększają ryzyko przetrenowania, wypłukania z organizmu potrzebnych elektrolitów i minerałów. A to rzutuje bezpośrednio na efektywność takowej aktywności. Biegacze amatorzy i tak walczą z deficytem regeneracji, więc taki zabieg nie jest rozsądny.

Wróćmy na chwilę do kalendarza startów. W przypadku ważnych wrześniowych i sierpniowych biegów zwracajcie uwagę na godzinę startu. Nie od dziś powtarzam, że jak planujesz pobiec dobry maraton, to łatwiej jest się przygotować zimą. Warunki treningowe sprzyjają. Wszystko rozbija się o odpowiedni sprzęt, którego obecnie nie brakuje. Oczywiście to nie jest żelazna zasada, bo wielu biegaczy potrafi się skutecznie przygotować latem. Chociaż… Jeżeli aktualna podobna pogoda utrzyma się do końca sierpnia, to idzie się przygotować do dowolnego dystansu. Nie trzeba jechać na obóz biegowy do miejsc, gdzie panują optymalne warunki. Czasem trafi się jakiś cieplejszy dzień, dlatego warto sprawdzać regularnie prognozę pogody, żeby się nie zaskoczyć. Krótko mówiąc, mamy taką aurę w kratę, ale z przewagą pogody dla biegaczy. Nie mylić z bogaczami.

Jak ktoś lubi spędzać urlop, smażąc się na plaży, to musi pamiętać, aby w przyszłości wybierać takie destynacje, które to zagwarantują. Płacisz i masz. Pewniak. Trzeba ruszać na południe. Ceny w miejscowościach turystycznych są zbliżone do tych „południowych”. Nierzadko je przewyższają. Szkoda, że nie gwarantują równie wysokiej dawki promieni słonecznych. Zamiast błękitnej wody możecie się spodziewać zielonej. Poczekajcie na upały, sinice już czekają w gotowości. 🙂

3 Comments
  • Warszawski Scyzoryk
    18 lipca, 2019

    Ja się nie zgodzę – zimą jest ślisko, biorą się z tego urazy mięśniowe, naciągnięcia. No i latem można startować – byle na miejsce, nie czas – bo warunki te same dla wszystkich, a niektórzy dodatkowo gorzej je znoszą 😉

  • ss xtreme
    19 lipca, 2019

    Kiedyś zwycięzca maratonu w Dębnie przed biegiem tym trenował w najgorsze upały ubrany w ortalion.I wygrał.Trening w upale to nie tylko adaptacja do wysokich temp. otoczenia ale także mocny trening układu krążenia i termoregulacji(na maratonie temp. wewnętrzna ciała dochodzi do 42 stopni).Poprawia się też odporność psychiczna na zmęczenie. Podczas treningu w upale organizm wytwarza białka szoku cieplnego mające działanie lecznicze.Trenując w upale łatwiej się biega potem w normalnej temperaturze.W wysokich temp. otoczenia organizm spala więcej kalorii. Nie wiadomo też jaką pogodę trafimy w dzień zawodów.Nie każde zawody są aby bić życiówki.Sam nie mam osiągnięć więc to tylko moje spostrzeżenia i nie muszę mieć racji. Umiarkowanej pogody cały rok.

    • Paweł Wysocki
      25 lipca, 2019

      Każdy organizm jest inny. Maciek, pamiętaj, że ja piszę głównie do biegaczy amatorów, a nie Mistrzów Polski 🙂

      Pozdrawiam,
      Paweł

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.