W końcu publikuję kolejny wpis. To chyba najdłuższa przerwa w historii bloga. Ostatnie dni były bardzo intensywne. Najistotniejsza kwestia – zrobiłem kurs instruktora lekkiej atletyki! 🙂 Przedwczoraj obserwowałem Maraton Lubelski. Jednak nie o tym będzie ten wpis. Wielu z Was identyfikuje mnie ze sklepem biegowym Perfect Runner. I bardzo dobrze, bo pracowałem tam ponad dwa lata. Będę miło wspominał ten czas. Dobrze przeczytaliście – pracowałem. Od maja jestem wolnym strzelcem. Zapraszam do lektury.
Jak to wszystko się zaczęło…
Muszę napisać, jak to wszystko się zaczęło. Pracowałem w Decathlon na stanowisku kierownika sektora (dział bieganie), a tu nagle dostałem propozycję pracy w specjalistycznym sklepie biegowym. To była niespodzianka. Ogromnym minusem mojej ówczesnej pracy była lokalizacja – pracowałem w Gdańsku. Zaś niewątpliwym plusem pracy w tej korporacji są możliwości rozwoju. Jeżeli ktoś chce pracować, to naprawdę może zajść daleko. Miałem tego świadomość, że sklep nie należący do wielkiej sieci może mi tego nie zaoferować. Jednak decydującym argumentem była moja filozofia życiowa. Według mnie każdy powinien robić w życiu to, co lubi. Człowiek, który nie cierpi swojej pracy, raczej nie będzie czuł się szczęśliwy. Choć pewnie zdarzają się wyjątki… 😉 Dobra, kończę z tą filozofią. Od połowy kwietnia 2014 roku zasiliłem szeregi Perfect Runner. Z perspektywy czasu przyznaje, że nie żałuje decyzji. Moje obawy odnośnie braku rozwoju nie potwierdziły się. Wprost przeciwnie! Zgłębiałem tajniki sprzętu biegowego. Obrałem kurs na trenera biegania. W Perfect Runner miałem możliwość przeprowadzenia ogromnej ilości treningów grupowych, gdzie mogłem pracować nad swoim warsztatem. Pracowałem z Arturem Kernem, którego nie trzeba przedstawiać. Artur to biegająca skarbnica wiedzy na tematy związane z bieganiem. Poznałem mnóstwo wartościowych ludzi. I jeszcze jedno – stworzyłem Lubelskiego Biegacza, markę, którą chcę rozwijać.
To już jest koniec…
Nie będę się rozpisywał na temat przyczyn likwidacji sklepu. Nie chcę poruszać tematu zmiany lokalizacji. Niektórzy mogą się czuć zaskoczeni, a inni wprost przeciwnie. Bardzo mi przykro, że sklep Perfect Runner niebawem zakończy działalność. Łatwo jest krytykować, jak się patrzy na coś z boku. Jedyne co mogę zrobić, to porównać prowadzenie biznesu z maratonem. Dokładasz wszelkich starań (na miarę własnych możliwości), ale nigdy nie możesz być pewien, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Dopiero po jakimś czasie można wyciągnąć wartościowe wnioski. Podsumowując: sklep ma funkcjonować do końca maja.
Kulisy powstania LB team
Zakładając blog w lipcu 2014 roku, planowałem regularną publikację tekstów na tematy okołobiegowe. Nic więcej. Była to moja odpowiedź na stagnację, którą doświadczałem w sklepie. Siedziałem od 10 do 19. Sklep specjalistyczny to nie market, tutaj nie ma klienta za klientem. Są momenty, kiedy zwyczajnie trzeba znaleźć sobie zajęcie, bo inaczej idzie zwariować. Biegałem w barwach Perfect Runner Lublin, więc nie było potrzeby tworzenia nowej drużyny. Jednak na początku roku zapaliła mi się lampka, że może trzeba zrobić coś więcej. Może by tak stworzyć coś swojego? Sytuacja sklepu była coraz bardziej niepewna, a w życiu trzeba coś robić. Biłem się z myślami. Ta idea kiełkowała aż do marca. Dzięki pomocy dobrych ludzi (głównie dwóch Pawłów, którym serdecznie dziękuję) mogłem sprawnie przejść od słów do czynów. Póki co można nas rozpoznać po koszulkach. Na Czwartej Dyszce do Maratonu zaprezentowaliśmy się jako drużyna. Jednak to nie wszystko! Razem z Pawłem szykujemy ogromną niespodziankę. Czeka nas sporo pracy, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo… 😉
Wyprzedaż likwidacyjna
Korzystając z okazji chciałbym Was poinformować o wyprzedaży likwidacyjnej w Perfect Runner. Z tego, co mi wiadomo, mają być konkretne rabaty (minimum 50%). Zostało tam dużo wartościowego towaru. Aktualnie rządzi tam mój kolega Piotrek.
P.S Gdyby ktoś słyszał o jakieś pracy w branży biegowej, to dajcie mi znać. Z chęcią się zaangażuje.
10 maja, 2016
Ciekawe, że nie udało mi się dotrzeć do sklepu… Powodzenia na nowym etapie. Całe szczęście, że bywało nudno, bo powstał Blog 🙂
11 maja, 2016
Kuba,
Czemu nie udało Ci się dotrzeć do sklepu? Miałeś za daleko, czy zwyczajnie nie wiedziałeś gdzie on jest? 😉
Plan na bloga miałem już dawno temu, ale musiałem poczekać na realizację. Ale teraz już nie odpuszczę- lubię pisać! 🙂
Pozdrawiam,
Paweł
11 maja, 2016
Gdzie jest wiem, ale jakoś zawsze było nie po drodze.
Trzymam kciuki za wszystkie Twoje nowe projekty.
20 maja, 2016
Dzięki za dobre słowo!
10 maja, 2016
życie bywa przewrotne. nie będę pocieszać, bo jesteś pasjonatem biegania, znasz się na tym, kochasz ten sport więc… poradzisz sobie ! podzielę się tylko kawałkiem swojego doświadczenia, gdyż Twoja sytuacja przypomina troszkę „falstart” tak jak moja . Ja bardzo zaangażowałam się w studia, na pewnej uczelni, które okazały się… niewypałem…(uczelnia jeszcze bardziej) i chociaż wiele wyniosłam, doświadczyłam, nauczyłam się… to jednak po 4 latach stanęłam przed ścianą równie wielką jak w maratonie… teraz jestem na etapie mordowania się by dokończyć studia, równocześnie robię to co Ty czyli kursy trenerskie… i żywię nadzieję, iż uda mi się w życiu robić to co kocham, czyli trenować młodych ludzi. 8 maja przebiegłam 1 maraton w życiu – wiadomo jaki – i chyba przewróci on moje życie do góry nogami. zawsze trzeba mieć nadzieję! pozdrawiam !
11 maja, 2016
Cześć Marysia,
Serdecznie dziękuję Ci za ten komentarz! Myślę, że wielu ludzi w naszym wieku staje przed podobnymi dylematami… Jedno się poddają i robią, co mogą, a inni walczą o to, żeby robić co chcą… 😉 Wyjaśnij mi proszę kwestię falstartu. Co masz na myśli? Bo nie za bardzo rozumiem.
Pozdrawiam,
Paweł