Chęć na 5 – relacja z upalnej piątki

3 No tags Permalink 0

W ubiegłym roku Grand Prix Lublina kończył Maraton Lubelski. W tym roku było nieco inaczej. W skład Grand Prix weszły cztery dychy, trzy piątki i maraton. Wczoraj uczestniczyliśmy w biegu kończącym cały cykl. Trasa piątki przypadła mi do gustu. Rzadko biegam w tamtych okolicach, więc było ciekawie. Ukończyłem rywalizację na 4 miejscu z przyzwoitym wynikiem 16:40. Zapraszam do lektury relacji z tej gorącej imprezy!

Kto skorzystał z praktycznych porad?
 

Biegi młodzieżowe

Na miejscu byłem o 9:30. Z ekipą Lekkoatletyka dla każdego rozłożyliśmy plac zabaw dla najmłodszych. Następnie przyszła kolej na biegi! Seba (dzięki za pomoc!) robił za startera, a ja zabezpieczałem trasę. Fajnie się patrzy na rywalizację najmłodszych. Wielkie brawa dla rodziców, którym chce się angażować dzieci! 🙂 Około godziny 11:20 musiałem uciekać na rozgrzewkę, ale Marek (dzięki!) godnie mnie zastąpił.

Chęć na 5
 

Rywalizacja

Pięć kilometrów to dystans, który wymaga odpowiedniej rozgrzewki. Pamiętajcie o tym! Wysoka temperatura nie zwalnia z rozgrzewki. W innym wypadku przytkanie lub odcięcie nóg murowane. Przed biegiem miałem bardzo proste założenia: lecę na maksa bez zegarka, który tylko by mnie rozpraszał. Stąd kompletnie nie znam swoich międzyczasów. Klasycznie start był wąski, ale mi to nie przeszkadzało, ponieważ ustawiłem się w pierwszej linii. Ale czy wszyscy są zadowoleni? Odliczanie i ruszyliśmy! Ponad 540 osób! Już na pierwszym kilometrze uformowała się czołówka. Andrzej, Bartek, Tomek i ja. Na drugim kilometrze Andrzej objął prowadzenie, a za nim Tomek. Ja biegłem ramie w ramie z Bartkiem. Na trzecim kilometrze Andrzej miał pewną przewagę, a my się rozdzieliliśmy. Każdy biegł swoje w kilkumetrowych odstępach. Muszę przyznać, że nie pamiętam podbiegu na Kosmowskiej, ponieważ byłem skoncentrowany na trzymaniu rytmu biegu i oddechu. Na czwartym kilometrze widziałem, że Bartek dochodzi słabnącego Tomka – niczym myśliwy, który tropi ranną zwierzynę. W takiej kolejności dobiegliśmy do mety. Przyznam, że jestem zadowolony z wyniku, bo dawno nie startowałem i byłem przygotowany na różne scenariusze. Tym startem upewniłem się, że trening idzie w dobrym kierunku. Trasę oceniam na szybką (jak na Lublin). Pogoda zrobiła swoje, ale trzeba się z tym liczyć, kiedy startuje się w drugiej połowie czerwca.

Lubelskibiegacz team

 

lubelskibiegacz.pl TEAM

Jestem przekonany, że zawodnicy w szarych koszulkach byli widoczni. Poniżej krótka relacja drużynowa. Szkoda, że nie ma klasyfikacji drużynowej!

  • Mati pobiegł bardzo dobry wyścig praktycznie bez żadnego treningu. Wracamy do gry!
  • Paweł zapalił pierwszy kilometr, a potem musiał za to zapłacić. Dobra lekcja na przyszłość. 😉
  • Jackowi zabrakło 14 sekund do złamania 20 minut!
  • Sławek po raz pierwszy uporał się z barierą 21 minut.
  • Marcin, jak zwykle startował z 40 linii i musiał nadrabiać. Czekam na bieg, kiedy ustawi się optymalnie!
  • Magda pobiegła dobry wyścig. Umocniła swoją pozycję w Grand Prix po profesorsku.
  • Zenek wystartował w sobotę w Zwoleniu i mówił, że zawody dzień po dniu, to nie jest dobry pomysł. Zgadzam się w pełni, zwłaszcza że ściga się w kategorii M50!
  • Witek poleciał drugi wynik w życiu (chociaż ciężko komukolwiek powtórzyć rezultat z marcowej piątki, wniosek?), wszystko pod kontrolą.
  • Kuba poleciał z pełnego treningu. Trochę pocierpiał, ale tak jest, kiedy startuje się spontanicznie.
  • Rafał miał bieg z przygodami, a jego relację możecie przeczytać TUTAJ.
Chęć na Pięć

Którędy do mety?

 

Po biegu

Krótki, rozluźniający trucht po biegu i można było się nawodnić. To pewne, że każdy finiszer był nieco odwodniony. Luźne rozmowy ze znajomymi, to coś, na co czekam po każdym biegu. Atmosfera zawodów pełną gębą! Muszę wspomnieć o świetnym makaronie po biegu. Taki posiłek regeneracyjny może być zawsze. Niestety, nie obyło się bez przykrego incydentu. Może byłoby o tym cicho, gdyby nie fakt, że trafiło na mojego znajomego. Jakieś 500 metrów przed metą (biegł na czas w okolicach 19 minut) potrącił go samochód.

chec na piec wypadek

Wymowna sytuacja…

Na szczęście nic poważnego się nie stało. Skończyło się na ogromnym strachu i wybiciu z rytmu. Na domiar złego kierowca nic sobie z tego nie zrobił i jechał dalej! Nerwowa reakcja biegaczy sprawiła, iż kierowca raczył się zatrzymać. Nie będę pisał nic więcej na temat zabezpieczenia trasy. Pytanie, kto poniósłby odpowiedzialność w razie poważnego wypadku? Biegacze trąbią o tym od kilku biegów. Nie chcemy biegać wśród aut! W trosce o nasze bezpieczeństwo oraz spokój ducha organizatora…

Jeżeli miałbym podsumować organizację biegu, to oceniam go jak zwykle dobrze. Stale powtarzają się te same błędy. Mam świadomość, że organizacja biegu to ciężka praca! Pozostaje pytanie, czy możemy liczyć na wyeliminowanie ich? Nie mam zamiaru dyskutować z tym, kto rzuca argumenty w stylu: sam zorganizuj lepszy bieg. Jestem biegaczem, a nie organizatorem biegów. Może kiedyś się tym zajmę, ale jeszcze nie teraz. Moja krytyka powinna wpłynąć na poprawę jakości biegów. Na koniec napomknę o godzinie startu biegu. Chciałbym, żeby nasze miasto przyciągało biegaczy z różnych części kraju, a nawet świata. To dopiero prestiż.

Wyniki biegu

Zdjęcia: Jakub Wysocki, Marek Wójtowicz

3 Comments
  • Kuba
    21 czerwca, 2016

    No i się doczekaliśmy potrącenia. Całe szczęście nic się nie stało! Ale następnym razem może nie być tyle szczęścia.

    Gratulacje za dobry wynik i powrót do rywalizacji.

  • Tomas19871
    21 czerwca, 2016

    Świetna relacja Paweł z przyjemnościa się je czyta. I Jestem tego samego zdania jak Ty Paweł I Kuba zero samochodów więcej biegaczy, przecież moga odczekać 30-49min jak bieg się skoñczy to nie żadna filozofia… Aby biegacze byli bezpieczni powinno być mniej samochodów

  • Biegamzacl
    22 czerwca, 2016

    Akurat załapałem się na foto i sytuację z potrąceniem. Opieprzenie Pani kierowniczki chyba wybiło, Twojego kolegę z rytmu, bo potem został wyprzedzony, ale gdyby nie ostre słowa to by jechała dalej jak autobus. Sam też chciałem nawsadzać, ale dzieci w pobliżu i te sprawy. Przecież niecałe 100 m stał policjant, na skrzyżowaniu powinien wlepić mandat, bo normalnie walnęła zawodnika w nogi jakby go kompletnie nie widziała, tak to wyglądało z tyłu. Trasa szybka potwierdzam, ciepło było, ale taka pora roku, powinna być kurtynka wodna gdzieś przynajmniej. Odnośnie posiłku to jeden z lepszych jakie były po biegach w Lublinie, aczkolwiek bigos i kiełbasa z Biegu nad Tanwią długo pozostają mi w pamięci :). Pozdrawiam

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.