Prawie cztery lata temu wystartowała Pierwsza Dycha do Maratonu. W 2012 roku metę przekroczyło 351 biegaczy. Z roku na rok frekwencja rośnie. W uproszczeniu można przyjąć, że liczba biegaczy co roku rośnie o 100% ! Śmiało mogę napisać, że zawody„Cztery Dychy do Maratonu” rozbiegały Lublin. Przełożyło się to w sposób bezpośredni na wzrost liczby imprez biegowych. Wydaje mi się, że to pierwszy taki rok w Lublinie. Nie przypominam sobie, aby w tym okresie było tyle imprez biegowych. Co tydzień można gdzieś startować. Niesamowite. Pamiętam czasy, kiedy w naszym mieście był jeden bieg masowy (w całym roku!) – Solidarności.
Możemy selekcjonować starty tak, aby komponowały się z naszym cyklem treningowym. Niestety, nie wszystkim biegaczom udaje się zachować zdrowy rozsądek. Startują, gdzie się da. Przeważnie na 100% możliwości. Według mnie to ma sens pod warunkiem, że bieganie sprawia Ci frajdę i robisz, to bo lubisz. Schody zaczynają się w momencie, kiedy zależy Ci na biegowym progresie.
Émile Zola: „Nadmiar wiedzy jest równie szkodliwy, jak jej brak”. Sparafrazuje ten cytat na biegowo: nadmiar zawodów jest równie szkodliwy, jak ich brak.
Bardzo często jest tak, że biegacz amator charakteryzuje się wilczym apetytem na zawody. Chce biegać często i mocno (nawet dwa razy w weekend). W sezonie startowym to zupełnie normalne i wtedy następuje epicentrum opisywanego zjawiska. Każdy powinien selekcjonować starty pod siebie (a dokładniej pod plan treningowy i starty docelowe), tak aby były źródłem korzyści i satysfakcji, a nie problemów.
Przykład
Data | Impreza |
---|---|
28.02.2016 | Bieg Tropem Wilczym (5889m) |
06.03.2016 | Piątka Zamiast Raka (5km) |
13.03.2016 | Chęć na Pięć (5km) |
19.03.2016 | City Trail Lublin (5km) |
19.03.2016 | Bieg Zielonych Sznurowadeł (5km i półmaraton) |
Recepta na wilczy apetyt
Założę, że szykujesz się pod Orlen Warsaw Marathon (24.04.2016). Przełom lutego i marca to kluczowy moment budowania Twojej formy. W treningu maratońskim fundamentalną jednostką treningową jest długie wybieganie, które zazwyczaj wypada w niedzielę. Jeżeli chcesz zaliczyć wszystkie powyższe imprezy, to zalecam Ci dwa wyjścia. Pierwsze to przełożenie długiego treningu na inny dzień, a drugie umiejętnie wkomponowanie zawodów w plan treningowy. Skupię się na drugiej sytuacji, ponieważ pierwsza nie wymaga komentarza. Najrozsądniej jak wyselekcjonujesz jeden start na 100% możliwości (w ramach sprawdzianu aktualnej dyspozycji), a resztę potraktujesz jako element treningu. Oczywiście wymaga to odpowiedniej wiedzy, aby miało to ręce i nogi. Startowanie we wszystkich biegach na 100% jest nierozsądne i prędzej zaowocuje załamaniem formy niż rekordowymi wynikami (załamanie przychodzi zazwyczaj kilka tygodni po „mini maratonie”)
Dlaczego o tym piszę? Problem dotyczy głównie biegaczy z małym stażem. Takowy biegacz odczuwa swoistą euforię, głód biegania. Chce startować jak najczęściej, ponieważ to nowe doświadczenie. Na domiar złego, co start biega mu się lepiej, szybciej. To nakręca do następnych zawodów. Mało kto myśli o konsekwencjach. Na takiego śmiałka czekają różne pułapki. Pierwsza z nich to problemy ze zdrowiem. Zapewne wolelibyśmy tego uniknąć. Każde zawody to pewne obciążenie dla organizmu. Zbytnia eksploatacja organizmu prowadzi do przeciążeń. Druga pułapka to zaburzenie planu treningowego. Powyżej napisałem, iż plan da się modyfikować. To prawda. Jednak pozostaje pytanie: czy trening będzie równie efektywny? Może tak być, ale nie zawsze. Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy gra jest warta świeczki. Jestem przekonany, że korzystniej jest się skoncentrować na priorytetach. Poniża tabela przedstawia, sugerowany kalendarz startów z opisem. Przypominam, że odnoszę się do przykładu startu docelowego w maratonie (24.04.2016).
Data | Dystans | Uwagu |
---|---|---|
Pierwsza połowa marca | 5 km | 5 km w ramach sprawdzianu. Ten start ma pokazać, w którym kierunku idzie trening. Jeżeli osiągniesz czas zgodny z założeniami – wszystko gra. Jeżeli jest inaczej, to musisz poważnie pomyśleć nad zmianami w planie treningowym. |
03/04/2016 | Półmaraton | Praktyka pokazuje, że warto startować w półmaratonie 3-4 tygodnie przed maratonem. Startujesz z pełnego treningu, to ostatni mocny trening w cyklu przygotowawczym. Po tym starcie możesz z dużą dozą prawdopodobieństwa ustalić tempo docelowe na maraton. |
10/04/2016 | 10 km | Z różnych przyczyn nie wystartowałeś w półmaratonie (lub tego nie planowałeś). Masz okazję na sprawdzenie swoich możliwości. Dycha też może być dobrym sprawdzianem. Dwa tygodnie po starcie wystarczą, aby stanąć na linii maratonu w pełnej dyspozycji. Musisz pamiętać, że ten sprawdzian jest mniej wiarygodny. Czasem biegnie się powyżej, a czasem poniżej oczekiwań. Wszystko zależy od treningu do maratonu, dyspozycji dnia, pogody, trasy. Tak czy inaczej, według mnie przetarcie bardzo pozytywnie wpływa na start docelowy. |
Najtrudniej jest w sezonie biegowym, gdzie imprez jest do wyboru, do koloru. Wierzę, że czasem trudno jest się zdecydować. Jednak zawsze górą powinien być zdrowy rozsądek. Nie róbcie sobie krzywdy na własne życzenie. Weźcie sobie do serca ten tekst. To dla Waszego dobra.
Inspiracja do napisania tego tekstu wzięła się z luźnej rozmowy z moim zawodnikiem Łukaszem. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że coraz więcej ludzi dostaje „małpiego rozumu”. Chcą biegać zawsze i wszędzie. Zapominają o tym, że organizm ma swoje ograniczenia. Zdrowie to najcenniejszy zasób. Forma biegowa to wypadkowa ciężkiej pracy. Jeżeli szanujesz ową pracę, to pamiętaj o tym, co napisałem.
13 marca, 2016
Święte słowa, chociaż czuć, że trener jest bardzo delikatny w swoich osądach. 🙂 Jak zwykle mądrość trenera ponad wszystko! Ale jest też trzecie rozwiązanie. Trzymać się planu i nie dać się ponieść emocjom. Piszę to jako starszy kolega, z małym stażem. 😉 Moim, skromnym zdaniem, dłuuugie wybiegania w niedzielę właśnie mają swój specjalny sens. Po pierwsze dzień wolny (dla większości) co przekłada się na jakość treningu, po drugie dzień maratonu (skoro już piszesz o OWM), co nasze organizmy chyba jednak czują. Ale… mimo wszystko fajnie, że ludzie tak często biegają. Jest atmosfera, zabawa i możliwość ciągłego sprawdzania się. To jest super! Między innymi dzięki taki imprezom Lublin żyje. Ja dzisiaj nie startowałem (Chęć na pięć) i takich jak ja na trasach wokół Lublina mimo wszystko było sporo. Aż strach się bać, co by było, gdyby wszyscy w tym samym czasie spotkali się na zawodach. 🙂 Zobaczyć to, bezcenne!