
Dzisiejszy tekst kieruje do wszystkich biegaczy, którzy biorą udział w zawodach. Jest nas coraz więcej. Bieganie to sport masowy. Nie od dziś wiadomo, że jeżeli chodzi o grupę ludzi to większa liczebność, przekłada się na większe zróżnicowanie społeczne. Starsi czytelnicy bloga powinni pamiętać, że od dawna sygnalizowałem potrzebę wprowadzenia stref czasowych na lubelskich biegach. Strefy funkcjonują od dłuższego czasu. Jednak formalne wprowadzenie to jedno, a to jak funkcjonują to drugie. Od razu zaznaczę, że efektywność stref w dużej mierze zależy od nas – od biegaczy. W tym tekście apeluję do wszystkich uczestników imprez biegowych o ustawianie się adekwatne do aktualnej dyspozycji. Jako przykład podaje ostatni bieg City Trail w Lublinie…
Dlaczego tak się dzieje?
Na samym początku przedstawię hipotetyczne przyczyny które w moim opinii stoją za takim, a nie innym zachowaniem. Na pierwszy miejscu stawiam na nieświadomość. Zawsze znajdzie się grupa biegaczy, którzy są na początku swojej biegowej ścieżki. Nie mają pojęcia, w jakiej są formie i często przeceniają swoje możliwości. W pewnym sensie są usprawiedliwieni, ponieważ każdy kiedyś zaczynał. Na dodatek zawody to dla nich coś nowego no i zwyczajnie nie wiedzą, jak należy się zachować. Na drugim miejscu umiejscawiam egoizm. Tak, egoizm. Są biegacze, którzy myślą, że są pępkiem świata. Wizualizują sobie, że ich bieg jest na wagę mistrzostw świata. Na dodatek czasem można usłyszeć, że płacą za bieg, więc wymagają. Mają w nosie to, że działają na szkodę innych. Są tacy, co potrafią ustawić się w pierwszej linii, a potem skończyć bieg w środku stawki. Liczą się tylko oni i wynik. Mają w nosie to, że nie biegną sami. Kumulacja takich biegaczy potrafi wyprowadzić z równowagi najbardziej spokojne jednostki… 😉 Na końcu wspomnę o zwykłym przypadku. Każdy biegacz ma prawo do gorszego dnia. Z moich obserwacji wynika, że takich przypadków jest najmniej.
O co tyle szumu?
W sobotnim biegu City Trail w Lublinie były strefy czasowe. Żeby zmaksymalizować komfort uczestników, organizator przewidział start w kilku falach. Trasa jest wąska, więc moim zdaniem to świetny pomysł. Teoretycznie większość biegaczy miała świetną okazję, aby pobiec na maksa. W praktyce wyszło inaczej. Niektórych biegaczy poniosła fantazja i ustawili się w nieodpowiedniej strefie lub w nieodpowiednim miejscu na starcie. Skutek? Biegacze narzekali na maruderów, którzy tamowali bieg. O co tyle szumu? Warto mieć świadomość, że taka postawa wpływa na obniżenie komfortu innych uczestników biegu. Mało tego! Ma również wpływ na zmniejszenie bezpieczeństwa na trasie. Wiem, co piszę. Lubelski City Trail odbywa się na trudnej technicznie trasie. Nie będę wymieniał, ile osób skręciło tam kostki, ale zapewniam, że można ich liczyć w dziesiątkach. Kiedy biegniesz za kimś, to masz mniej czasu na reakcję. Korzenie potrafią być niebezpieczne…
Na biegach ulicznych sprawa wygląda nieco inaczej. Wolniejsi biegacze utrudniają rywalizację reszcie stawki. Słyszałem o sytuacjach, kiedy kilka osób ustawiało się w trzeciej linii, aby od samego startu biec i rozmawiać. Potem biegną obok siebie i tworzą szpaler, który trzeba obiegać po trawniku. W Lublinie starty są wąskie, więc to ma znaczenie. Myślę, że to problem ogólnopolski, więc nie ograniczam się do mojego rodzinnego miasta. Apeluję do biegaczy o więcej empatii! Postawcie się w sytuacji innych biegaczy, którzy chcą biec w komfortowych warunkach od startu do mety. Według mnie poziom sportowy nie dzieli biegaczy na lepszych i gorszych. To są tylko liczby. Najważniejsi są ludzie – pamiętajcie o tym. Porzuć egoizm! Następnie pomyśl dwa razy, zanim ustawisz się w niewłaściwej strefie. Jeżeli będziesz miał myśl: „oj tam, nic się nie stanie, jeden biegacz nie robi różnicy”. To błędne myślenie. Otóż robi! W najbliższy piątek startują Biegi Niepodległości. W Warszawie będzie ponad 10 000 osób. Niech tak pomyśli jeden procent uczestników, a wtedy… 😉
Zdjęcia: City Trai, Maraton Lubelski
8 listopada, 2016
Bywa, że nawet zawyżam swój czas i staję w strefie biegnącej wolniej niż mogłabym pobiec. Zostało mi to po jednym starcie w małym biegu, w którym miałam spore szanse na dobre miejsce – to był bieg na uczelni, na 2,5km, większość osób po prostu w ten sposób odrabiało wf i nie wykazywali jakiejś szczególnej formy, mieli za cel po prostu przetruchtać ten dystans. I właśnie sporo z tych osób ustawiło się w pierwszych liniach, spychając szybszych (byli też lekkoatleci z AZSu) w tłum. Wszyscy ruszyli oczywiście na hurra, dlatego przez pierwsze kilkaset metrów łokcie bolały chyba każdego, potem – wydaje mi się, że mnóstwo osób osłabło, bo zrobiło się luźno. Myślę, że przy startowaniu trzeba mierzyć zamiary według sił, nie odwrotnie i wszyscy będą zadowoleni. Przecież to też żadna przyjemność stanąć w czołówce, a potem widzieć jak każdy cię wyprzedza.
9 listopada, 2016
odwieczny problem „tych lepszych” 😉
pamiętam, jak zaczynałam biegać asekuracyjnie wybierałam sobie zawsze ostatnią albo przedostatnią strefę. ten wybór był wydrukowany na numerku startowym, co dodatkowo motywowało, żeby wybierać zgodnie ze swoimi możliwościami, a nie marzeniami 😉
9 listopada, 2016
Ciężko technicznie jest rozwiązać problem takich biegowych egoistów a kultury nie sposób takich ludzi nauczyć. Może jakimś rozwiązaniem byłoby branie pod uwagę poprzednich biegów w kontekście imprez cyklicznych? Np dawać dla pierwszych 50 osób w cyklu inny kolor numerka i w ten sposób kontrolować czy osoby mające szanse na wygraną stoją w pierwszych liniach na starcie? A może maruderów z pierwszych lini na starcie karać doliczając karne sekundy? Tak by cwaniactwo nie popłacało 🙂
10 listopada, 2016
… albo podawać wyniki wg czasu netto a nie brutto. Nie byłoby wtedy takiego ciśnienia dla większości żeby pchać się do lepszych stref startowych.
12 listopada, 2016
Możliwe, że dla niektórych problemem jest klasyfikacja w oparciu o czas brutto. Dla biegaczy startujących z opóźnieniem czas opóźnienia jest częścią czasu brutto. Niby miejsce jakie zajmę nie jest dla mnie ważne ale jeśli w City Trail mam doliczone np. 2 min. do czasu netto a w oparciu o czas brutto robiona jest klasyfikacja trudno nazwać to sprawiedliwym rozwiązaniem. Warto może byłoby w takich biegach zrobić także klasyfikację w oparciu o czas netto, wiadomo – nieoficjalną.
15 listopada, 2016
A dlaczego nieoficjalnie? W wielu biegach np. pierwszych 30 czy 50 biegaczy jest sklasyfikowanych w oparciu o czas brutto a reszta o netto. Nie wiem czemu tak bronią się organizatorzy Grand Prix Lublina, tym bardziej że w regulaminie wspomnianego Grand Prix mają wpisane że klasyfikacja jest na podstawie czasów netto (par. 4 regulaminu) a już w regulaminie biegu, że po czasie brutto.