
Łatwo się pisze relacje z zawodów w momencie, kiedy jest się zadowolonym ze swojego biegu. Ja nie jestem zadowolony. Wręcz przeciwnie, jestem pełen negatywnych emocji, zwątpienia. Dlatego poniżej opisuje bieg z dwóch perspektyw. Jako uczestnik oraz jako zawodnik.
Z perspektywy zawodnika:
Przegrałem. Z własnymi słabościami, z kryzysem. Walki nie było żadnej, byłem łatwym łupem dla każdego, kto chciał ze mną wygrać. Dlaczego tak jest? Nie chce tego opisywać, rozwodzić się nad tym, bo to złożony dla mnie problem. Ale mam nadzieje, że w końcu uda mi się to przeskoczyć. I będę biegał na takim poziomie, jaki sobie wypracowałem na treningach. Czas na mecie 35:09, miejsce OPEN: 9. Pytanie tylko, czy było tam 10 kilometrów? Trudno powiedzieć, moim zdaniem mogło brakować około 50-100 metrów. Ale to tylko gdybanie.
Z perspektywy uczestnika:
Czy wrócę do Biłgoraja za rok? Pewnie tak, choć, jeżeli w przyszłym roku będą powtarzały się te same błędy, będzie to świadczyło o ignorancji organizatora. Ponieważ kwestie, do których można się przyczepić nie są aż tak drastyczne. Choć warto podkreślić, że frekwencja nie przekroczyła 150 zawodników, więc warto, by było coś poprawić. Może pozwoliło, by, to poprawić frekwencję?
Zacznę od minusów.
– nieoznakowana trasa, raz rzuciło mi się w oczy namalowane sprayem „9”. To wszystko. Żadnego znaku pionowego.
– brak atestu, główna przyczyna, to zbyt duża odległość startu od mety. Biegnie się z punktu A do punktu B.
– brak profesjonalnego pomiaru czasu.
– lekkie zamieszanie przy wydawaniu pakietów. Zapewne, miało, to związek z tym, że trochę startujących dopisało się w dniu zawodów.
– brak wody przy mecie. Woda była, ale oddalona o jakieś 100 metrów od mety, tam, gdzie poczęstunek. Lepsze, to, niż nic. Ale dużo lepiej, by było, jakby te zgrzewki wody znalazły się tuż za metą.
Przejdę do pozytywnych aspektów tego biegu.
+ dobrze zabezpieczona trasa. Mimo wielu zakrętów, każdy wiedział, gdzie ma biec.
+ wysokie nagrody dla zawodników. W przypadku ograniczonego budżetu nie można mieć wszystkiego. Organizator postawił na zawodników. Hojnie ich nagradzając, zarówno OPEN, jak i w kategoriach.
+ super poczęstunek po biegu. Grochówka z kotła, kaszaki, różnego rodzaju ciasta, kawa, herbata. Było tego naprawdę dużo, dla nikogo nie zabrakło. Trudno tego nie wymienić jako wielki plus.
Pogoda dopisała, choć momentami przeszkadzał wiatr. W pakiecie startowym był notes, długopis, smycz, baton Lion oraz bawełniana koszulka.
Biegaliście w Biłgoraju? Świetne 3 miejsce z dobrym czasem zajął Jarek Bimkiewicz, Lubelski Długodystanowiec. Z którym miałem przyjemność jechać na zawody :). Każde zawody nasycone są specyficzną atmosferą, dlatego warto startować.
Leave a Reply