Czas płynie szybko, mija tydzień za tygodniem. Obciążenie treningowe wchodzi w nogi, a trening się zmienia. Wszystko po to, aby przyzwoicie zaprezentować się zawodach. Specjalnie nie piszę jakich, bo nie przygotowuję się konkretnie pod dane zawody. Póki co wszystko idzie zgodnie z planem, a humor i zdrowie dopisują 🙂
Poniedziałek:
wolne
Wtorek:
Rozbieganie, 12 kilometrów, że średnią 4:47/km. W poniedziałek czułem nogi, dlatego wolałem biegać za wolno niż za szybko.
Środa:
Pierwszy trening interwałowy od powrotu do regularnego trenowania. Zrobiłem 12x 400 metrów z przerwą 200 metrów w truchcie. Odcinki biegałem po 1:13-1:15, przerwa trwała około 1:15. Trening bez kryzysu, mięśniowo praktycznie go nie poczułem. Łącznie wyszło: 13 kilometrów.
Czwartek:
rano: Rozbieganie po lesie. Wyszło 12 kilometrów ze średnią 4:57/km. Ale wydaje mi się, że garmin coś pokręcił.
wieczorem: Trening z Perfect Runner. Zrobiliśmy trochę płotków. Weszło spokojne 6 kilometrów.
Piątek:
Spokojne rozbieganie z Piotrkiem. Biegaliśmy po drodze rowerowej. Zrobiliśmy 13 kilometrów po 4:42/km.
Sobota:
Jak co sobotę, główne danie na treningu, to bieg ciągły. Zrobiłem 12 kilometrów w 46:33, średnie tempo 3:53/km, średnie tętno 170. Dycha po drodze w 38:49. Łącznie weszło 16 kilometrów.
Niedziela:
Długie rozbieganie, 20,5 kilometra. Czas trwania: 1:36:33, średnie tempo 4:43/km, średnie tętno 152.
Kilometraż tygodniowy: 92,5 kilometra.
Leave a Reply