Od dzisiaj będę pisał tygodniowy raport z treningów. Nie mam nic do ukrycia. Jak mówi stare biegowe przysłowie „Swoje Trzeba Wybiegać”. Bieganie uzależnia. Podobnie jest z rywalizacją. Połączenie tych dwóch zmiennych daje mieszankę wybuchową. Bo wiadome jest, że każdy plan treningowy realizujemy, ponieważ mamy cel. Ambitny cel wymaga poświęceń, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Bynajmniej, nie chodzi o to, żeby było łatwo. Bo to, co przychodzi z trudem, mi smakuje najlepiej.
Poniedziałek:
Poranne bieganie po lesie z Piotrkiem. Łącznie wyszło 15 kilometrów. Czułem trochę nogi po biegu jezior.
NB 880v3
Wtorek:
Kolejny luźny treningowo dzień. Z moimi nogami, było gorzej niż w poniedziałek. W związku z tym, zrobiłem spokojne 12 kilometrów rozbiegania.
NB 880v3
Środa:
Rano spokojny rozruch – 6 kilometrów, z nogi na nogę. Wieczorem, po pracy siła biegowa w postaci podbiegów. 10×200 metrów, przerwa 200 metrów w zbiegu. Podbiegi biegane bez szaleństw, tego dnia narzekałem na problemy z żołądkiem (sos z kurkami wychodził mi bokiem, choć smakował wyśmienicie). Łącznie na drugim treningu zrobiłem 17 kilometrów.
NB 880v3
Czwartek:
Spokojne rozbieganie+gimnastyka, na treningu z Perfect Runner. Wyszło 11 kilometrów.
NB 880v3
Piątek:
Bieg ciągły, biegany z rana przed pracą. Nie tak luźno, jak się spodziewałem. Zrobiłem 8 kilometrów po 3:57 bez zbędnej napinki.
Brooks Ghost 7
Sobota:
Delikatne rozbieganie, 10 kilometrów. Biegane odpoczynkowo.
Brooks Ghost 7
Niedziela:
Dłuższe rozbieganie, robione po obiedzie. Biega mi się co raz lepiej. Wyszło 20 kilometrów, ze średnią poniżej 4:40/km.
Brooks Ghost 7
Łącznie w tygodniu: 105km
Dzisiaj, czyli w poniedziałek wolne od biegania. Choć nosi mnie, żeby wyjść. Mam świadomość, że forma nie rośnie, kiedy biegam, lecz, kiedy odpoczywam. Oczywiście, nie mam zamiaru leżeć do góry brzuchem jak kot – ćwiczenia stabilizacyjne, rozciągające muszą być! 🙂
Leave a Reply