Pierwsza Dycha do Maratonu – relacja

15 No tags Permalink 0

Cykl Cztery Dychy do Maratonu ruszył po raz czwarty. Grand Prix Lublina wystartowało po raz drugi. Jednak start i meta obok Zamku Lubelskiego były po raz pierwszy. Swój start w tym biegu uznaję za udany. Nie wiedziałem, w jakiej formie jestem, pobiegłem w 100% na wyczucie. Miałem swoje założenia, jednak widełki były szerokie, od 35 do 37 minut. Miałem świadomość, że trasa nie należy do najłatwiejszych. Jest nad czym pracować, oby zdrowie dopisywało.

Zacznę od śniadania, które zapewne już znacie. Wstałem o 7:45. Zjadłem trzy kanapki z dżemem, wypiłem małą kawę. Nie preferuję biegania z pełnym żołądkiem 😉

O 10:30 zacząłem rozgrzewkę z Michałem Białym. 10′ truchtu, sprawność, trzy rytmy i do dzieła! Zmieniłem buty, zdjąłem dres i na krechę.

START! Początek był szybszy, niż zakładałem. Wąski start i zbieg ze skarpy zrobił swoje. Nie mogłem dać się zamknąć, trzeba było kręcić. Pierwszy kilometr zrobiłem w 3:21. Trzymałem się za plecami Czarka Bednarza, Darka Listopada i Krzesimira Siatki.  Czułem się dobrze. Do czwartego kilometra kręciliśmy swobodnie, tutaj szarpnął Czarek, któremu było za wolno. Z Darkiem i Krzesimirem trzymaliśmy tempo w okolicach 3:30/km. Połowę dystansu minęliśmy w 17:24. Wiedziałem co nas czeka…
 
Pierwsza Dycha finisz
 
Podbieg, czyli odcinek między piątym, a szóstym kilometrem pokonaliśmy w 3:55/km… Tutaj miałem największy kryzys. Tempo fatalne, a były problem z oddechem, na szczęście trzymałem się mięśniowo. Na tym odcinku oderwaliśmy się od Darka. Biegliśmy z Krzesimirem ramię w ramię, goniliśmy Stanisława Marca – legendę biegów ulicznych w naszym regionie. Drugi podbieg również napsuł nam trochę krwi, tempo w okolicach 3:45/km. Przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim odhaczyliśmy ósmy kilometr trasy. Topografia sprzyjała, było minimalnie z górki. Krzesimir podkręcił tempo do ~3:20/km i darliśmy. Nie miałem zamiaru odpuszczać, było ciężko. Wbiegliśmy na deptak, znowu delikatne szarpnięcie. Postanowiłem puścić tempo i ustawić się za plecami współzawodnik. Padał deszcz, za Bramą Krakowską było naprawdę ślisko. Na ostatni zbiegu postanowiłem pójść na całość. Zamknąłem oczy i zaatakowałem. Dobiegłem na 9 miejscu OPEN z czasem 35:07. Cieszę się, że miałem z kim biec przez cały dystans. Krzesimir dzięki za dobry bieg, piona! 🙂 Dziękuję wszystkim kibicom za doping! To naprawdę dodaje skrzydeł!
 
Pierwsza Dycha Meta
 
Ten bieg dał mi kopa motywacyjnego. Kaszel pojawił się za linią mety, ale przez cały bieg miałem spokój. Jest dobrze!

Pod kątem organizacyjnym było nieźle. Biegacze narzekali na przechodniów w centrum. Stare Miasto było zabezpieczone tak sobie. Dobrze, że nikomu nic się nie stało. Była lipa z wynikami. Kilkanaście osób nie zostało sklasyfikowanych. W tym moja zawodniczka. Przy tak wąskim starcie brakowało podziału na strefy czasowe. Na samym początku był niezły kocioł… SMS’a z wynikiem dostałem o 16:42. Piszę to w ramach ciekawostki 🙂 Tak czy inaczej, zawody były udane. Pierwsza Dycha do Maratonu przeszła do historii. Zanotowano rekordową frekwencję! Lubelskie biega.

Jak Wy oceniacie ten bieg? Jak Wam się biegło? Czekam na Wasze relacje w komentarzach!

Zdjęcia: maraton.lublin.eu, Dominika Żurowicz.  

Link do wyników: TUTAJ

15 Comments
  • Konrad
    21 września, 2015

    Przebiegnięcie przez starówkę i finisz przed zamkiem to był świetny pomysł.
    Tylko co to za pani co Ci groziła pięścią przed samą metą?

    • Paweł Wysocki
      22 września, 2015

      Podejrzewam, że to nie groźby, prędzej bezprzewodowy przekaz mocy 😀

  • sting126
    22 września, 2015

    Mam mieszane uczucia. Trasa mimo że ciężka to jednak ciekawa i udało mi się zrobić na niej życiówkę poniżej 53 min 🙂 ale – Stare Miasto zabezpieczone słabo, tak jak napisałeś Paweł, a i mokry bruk to nic przyjemnego. Przy moim tempie w okolicach 5 min/km biegło mi się po nim ciężko, a przy takim jak Twoje Paweł to nie wyobrażam sobie… SMS-a z wynikiem nie dostałem do dziś 🙂 no i po starcie było ciasno, na zbiegu przy Zamku w zasadzie spacerowałem (inna rzecz, że stanąłem trochę za daleko z tyłu). Wydaje się, że przy takiej ilości uczestników strefy startowe stają się niezbędne… Tak czy inaczej – wrażenia pozytywne – dzięki Paweł za post z taktyką – przydał się 🙂

  • Krzesimir Siatka
    22 września, 2015

    Dzięki jeszcze raz Paweł Wysocki za wspólny bieg. Było super 🙂 Dla Ciebie to powrót do formy po „hiszpańskim wirusie”, ale ja zrobiłem PR! Co do samej trasy, to wąwóz rzeczywiście dał w kość, ale z tym się liczyłem. Dla mnie najgorszy był śliski bruk na Grodzkiej. No i strefy czasowe na starcie powinny być.

    • Paweł Wysocki
      22 września, 2015

      Zrobiłeś niezłą życiówkę! Obstawiam, że na korzystniejszej trasie 35′ by pękło! Tak trzymaj 🙂

  • Finito
    22 września, 2015

    Witaj,

    Bardzo fajny blog, a i artykuł przed I Dyszką bardzo przydatny :).
    Jeżeli chodzi o sam bieg, to myślałem że będzie gorzej, a wykręciłem rekord życiowy w czasie 53 minut mimo że 3 razy się zatrzymywałem. Jestem mega zadowolony – poprzednio pobiegłem w czasie 57′ – Czwarta Dycha w tym roku. Trasa fajna, ale podbieg dla mnie morderczy wręcz… ale to dobre miejsce na treningi podbiegowe, pierwszy raz tam byłem :). Pozdrowienia

    • Paweł Wysocki
      22 września, 2015

      Cześć,

      Miło mi, że podoba Ci się mój blog! Staram się, aby czytelnicy mogli z niego wynieść jakieś wartości dodatnie 🙂 Gratuluję rekordu życiowego, ale sam wiesz, że spokojnie możesz go poprawić, bo trasa nie była lekka!

      Pozdrawiam,
      Paweł

  • Hill
    22 września, 2015

    Krótko, zwięźle i na temat:
    1. Zabezpieczeni trasy: rondo przy ZUS – Policja krzyczała, coby biec skrajnym prawym, ale oznaczeń nie było, więc zawodnicy biegali między samochodami. Na Głębokiej na pas (skrajny lewy, którym biegliśmy) wjeżdżały samochody, a na Starówce na trasę wchodzili przechodnie. Poza tym trasa dobrze zabezpieczona
    2. Zamieszanie z pomiarem czasu i sms’ami z wynikami (dlaczego w wynikach nie ma podanego czasu z półmetka?)
    3. Zbieg po kostce zaraz po starcie nie był dobrym pomysłem – całe szczęście, że nie padało w momencie rozpoczęcia biegu
    Postulaty:
    1. Wrześniowa i listopadowa dycha to dla wielu atak na życiówki – można by pomyśleć o przynajmniej jednej szybkiej, płaskiej trasie.
    4. Konieczność wprowadzenia stref czasowych
    Resume:
    Wspomniane uchybienia przy tak dużej imprezie nie są zbytnio rażące, przez co ogólne wrażenia z I dyszki – bardzo udana impreza. Gratulacje dla Organizatorów!!!

    • Paweł Wysocki
      22 września, 2015

      Dziękuję za zwięzły i konkretny komentarz. Podpisuje się pod nim w 100% 🙂 O to właśnie chodzi!

      Pozdrawiam,
      Paweł

  • ber-shop familiy team
    22 września, 2015

    Gratuluję miejsca i czasu 😉 moim zdaniem trasa fajniutka i najcięższy podbieg w wąwozie 🙂 ale bez tragedii 🙂 wiedziałem że większość startujących po raz pierwszy wyłoży się na pierwszym podbiegu…drugi przerzedził… nie mogę pochwalić się czasem bo nie ma czym …choć mogłem urwać co nie co …teraz trzeba brać się do roboty i może będzie się czym pochwalić 🙂 🙂 🙂 gratuluję wszystkim którzy zrobili życiówki i tym którzy chcieli 🙂 i tym którzy pierwszy raz byli na starcie… 🙂 oby nas więcej było z każdym biegiem!!! :)Pozdrawiam

    • Paweł Wysocki
      23 września, 2015

      Dziękuję za gratulacje. Też biorę się do roboty, trzeba się trochę poprawić! 🙂 Z biegu na bieg powinno być nas coraz więcej. Chociaż w listopadzie i styczniu sporo będzie zależało od pogody.

      Pozdrawiam,
      Paweł

  • Kamil Banaśkiewicz
    23 września, 2015

    Witajcie!

    Ja również podzielę się wrażeniami z I Dychy.
    Nie mam prawa do narzekań, ponieważ życiówkę wybiegałem, a trasa, jak doświadczyliśmy chyba wszyscy, do najłatwiejszych nie należała. Mi także w kość najmocniej dał podbieg w wąwozie, ale cieszę się, że pod Sowińskiego było mi już stosunkowo lżej, a i ostatnie 2 km pobiegłem żwawo w tempie jak z początku biegu, czyli zapas jest.
    Trochę więcej intensywniejszych treningów specjalistycznych w moim wykonaniu, a będę miał zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia z siebie.
    W tym miejscu podziękowania dla Ciebie Pawle za subtelne podpowiedzi odnośnie treningów pod kątem 10 km i Maratonu Warszawskiego, jak i za Twój opis trasy oraz wpis o taktyce, które pomogły mi w rozłożeniu sił i wspomogły psychicznie w trudniejszych fizycznie momentach.
    Delikatne uchybienia organizacyjne nie są w stanie przesłonić faktu, że I Dycha była wspaniałym wydarzeniem popularyzującym bieganie.

    Pozdrawiam i do zobaczenia na trasach!

    Kamil

    • Paweł Wysocki
      23 września, 2015

      Kamil, gratuluję życiówki! Niezmiernie miło mi, że moje rady okazały się wartościowe i przydatne! Do zobaczenia na trasach 🙂

      Pozdrawiam,
      Paweł

  • Paweł
    23 września, 2015

    Oto moje wrażenia z biegu. Startowałem z środka stawki. Po starcie na zbiegu zamiast biec to prawie szło się. Taki był ścisk. Trwało to prawie do świateł na rondzie. Do podbiegu w wąwozie moje tempo było zgodnie z planem, ale tuż przed podbiegiem w wąwozie przyszło pierwsze mocniejsze zmęczenie i podbieg wypadł już słabiej. Na zbiegu na ul. Zana odpocząłem i na kolejnym podbiegu już nie odpuszczałem, a ostatnie 2 km to były moje najszybsze km na trasie. Życiówka była, poprawiłem się względem ostatniej płaskiej dychy z 50 min na 49. Szału to jeszcze z prędkościami na km nie ma , ale wcześniej to było zrzucanie zbędnych kg.
    Proponuję powtórzenie akcji z darmowymi poradami przed kolejną dyszką, bo żałuję, że je wtedy przespałem i nie skorzystałem.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.