Nike Vaporfly 4% – recenzja startówek za 1000 zł

0 No tags Permalink 0

Ile warto zapłacić za buty startowe, mając świadomość realnego zysku czasowego w trakcie zawodów? Pytam całkiem poważnie. Domyślam się, że odpowiedzi będą zróżnicowane, a kwota będzie rosła równolegle z poziomem zaangażowania w sam trening. Przygotowałem dla Was prawdziwą petardę. Recenzja najszybszy butów startowych na świecie!

Już na wstępie zaznaczam, że tekst ma dwóch autorów. Mateusz Śliwiński napisał obszerniejszą część, a Paweł Grochmal (znany jako Ambitny Masters) fragment z perspktywy maratończyka. Paweł i Mati to moi podopieczni. Mam niewielki udział w poniższym artykule – zredagowałem tekst, a zdjęcia są mojego autorstwa.

Nike Vaporfly 4% to najszybsze buty na świecie. To twierdzenie nie jest przesadzone. Zauważcie, że biegają w nich najszybszy maratończycy. Mam na myśli zawodowców, ale również takich, co kupują sprzęt za własne pieniądze. Ile w tym marketingu, a ile realnych korzyści? Na to pytanie mogą odpowiedzieć jedynie użytkownicy. Z moich obserwacji wynika, że to całkiem liczna grupa.

Nike Vaporfly 4%

Buty biegowe z najwyższej półki, wybierane przez elitę światową, jak również działające elektryzująco na wyobraźnię ambitnych amatorów. To najbardziej zaawansowany model obuwia do biegania od Nike. Efekt wielu miesięcy pracy naukowców. Kiedy w maju 2017 roku we Włoszech sztab tęgich głów Nike realizował swój projekt BREAKING2 cały świat patrzył na trzech wyselekcjonowanych biegaczy, którzy podejmą się pokonania magicznej bariery dwóch godzin na dystansie maratońskim. Już sama próba i cała jej otoczka była czymś wyjątkowym. Proces poprzedzający dzień startu był długi, wieloetapowy, pełen różnorodnych składowych, które miały złożyć się na ostateczny sukces. Jedną ze składowych miały być zaprojektowane i wykonane specjalnie na tę okoliczność buty. Eliud Kipchoge ukończył wyzwanie z rezultatem 2:00:25. Utytułowany Kenijczyk udowodnił tym samym, że człowiek jest w stanie przekraczać kolejne bariery. Doceniono jego talent, ciężką, sumiennie wykonywaną latami pracę treningową, ale
i zwrócono uwagę na buty, w których dokonał tego wyczynu. Machina ruszyła. Nike Vaporfly 4% stały się obiektem pożądania!

Swoje Nike Vaporfly 4% Flyknit testuję od przeszło miesiąca. Przez okres ten przebiegłem w nich ponad 100 km. Pamiętajmy, że to buty startowe! Wcześniej mogłem się tylko domyślać, że jest w nich po prostu to „coś”, ale na domysłach się jedynie kończyło, ponieważ choć mam możliwość biegać w wielu modelach obuwia różnych marek to jednak dostęp do Vaporflay’ów był mocno ograniczony. 

Wygląd

Nike Vaporfly 4% Flyknit oprócz swoich funkcjonalności i zaawansowania technologicznego przykuwa uwagę samym wyglądałem. Ma charakterystyczny, wyścigowy design.

Szczegóły techniczne

But w rozmiarze 9 US (43 EU) waży 202 g. Oznacza to, że jest butem stosunkowo lekkim, choć na rynku biegowym występują modele startowe o jeszcze niższej wadze to jednak w zestawieniu waga-amortyzacja jest to w mojej opinii niekwestionowany lider. Vaporfly jest butem neutralnym, charakteryzującym się 10-cio milometowym dropem.

Cholewka

Jak sama nazwa wskazuje cholewka wykonana została z jednoczęściowego materiału flyknit’owego co przekłada się na wydajną wentylację, oddychalność buta oraz bardzo dobre dopasowanie. Zintegrowany z cholewką język świetnie opina stopę, sprawiając wrażenie jakbyśmy mieli jedynie skarpetkę. Zapiętek w Vaporfly’ach jest cienki, zupełnie inny, niż
w większości butów treningowych. Początkowo budziło to moje obawy, głównie
o przeciążenie, bądź podrażnienie ścięgien Achillesa. Po przebiegnięciu jak dotychczas ośmiu jednostek treningowych oraz zawodów w okolicach pięty i bezpośrednio nad nią nie dzieje się nic niepokojącego.

Podeszwa środkowa

To właśnie tutaj kryje się największy sekret Vaporflay’a 4%. W podeszwie zastosowano bowiem najlżejszą i najbardziej dynamiczną z arsenału Nike piankę Zoom X wyposażoną dodatkowo w płytkę z włókna węglowego. Połączenie to przekłada się przede wszystkim na niebywałą, nieznaną jak dla mnie wcześniej ekonomię biegu. Każdy krok jest sprężysty i dynamiczny. Siła wybicia jest większa, tak samo jak i pochłanianie wstrząsów, które oddziałują na stawy biegaczy, w szczególności podczas szybkiego biegu, kiedy kontakt stopy z podłożem jest stosunkowo krótki, ale siła nacisku bardzo duża. Zmęczenie po jakościowych jednostkach treningowych było rzeczywiście mniejsze a okres regeneracji mięśni, głównie łydek szybszy. Największą niewiadomą na obecną chwilę jest wytrzymałość
i żywotność amortyzacji. Nie jest bowiem tajemnicą, że wysokie zaawansowanie technologiczne, związane z niską wagą, przy zachowaniu dużego zwrotu energii przekłada się na dużo krótszy okres użytkowania. W kwestii tej z pewnością pożądana byłaby aktualizacja recenzji po przebiegnięciu kilkuset kilometrów.


Podeszwa zewnętrzna

Pod butem gołym okiem widać wzmocnioną, bardziej odporną na ścieranie gumą węglową, zlokalizowaną w całej części przedniej i fragmentarycznie w części tylnej. Przez okres użytkowania Nike Vaporfly 4% nie miałem okazji biegać po mokrym podłożu. Oznacza to, że nie jestem na obecną chwilę w stanie ocenić ich faktycznej przyczepności na śliskim bruku, asfalcie, bądź tartanie. W warunkach suchego podłoża but sprawuje się bez zarzutów.

Podsumowanie Matiego

Nike Vaporfly 4% Flyknit to w mojej opinii buty, które przyciągają uwagę wyglądem a urzekają funkcjonalnością. Przeznaczone dla profesjonalistów jak
i ambitnych amatorów, dążących do stałej poprawy swoich wyników. Cena butów z pewnością nie należy do niskich, ale pozostaje pytanie, na które każdy zainteresowany musi sobie sam odpowiedzieć – czy warto zapłacić za zwiększenie swojej szansy na dobry wynik w trakcie zawodów? W końcu to model butów dla wyselekcjonowanej grupy biegaczy, którzy walczą z własnymi słabościami oraz czasem. Należy jednak pamiętać, że Vaporflay’e to buty wymagające. Nie są więc przeznaczone dla wszystkich biegaczy amatorów. Nie każdy biegacz może wykorzystać ich potencjał, bo te buty stworzono do szybkiego biegania. Warto o tym pamiętać. 

Okiem maratończyka

Butów nie trzeba specjalnie przedstawiać. Każdy średnio zainteresowany biegacz wie, że właśnie w tych butach Eliud Kipchoge próbował złamać 2 godziny na dystansie maratonu. Wszystko działo się 6 maja 2017 roku na włoskim torze Monza.

Zabrakło 25 sekund do złamania ostatniej wielkiej bariery. Wielu zastanawia się do dziś, ile buty przyczyniły się do tak znakomitego wyniku, ale do rzeczy.

W przygotowaniach do maratonu wykonałem w tych butach dwa długie biegi po 30 km i 32 km. Przyznam szczerze, że zakup tych butów, to był strzał w dziesiątkę. Energia, amortyzacja, mega odbicie to trzy słowa, jakie kojarzą mi się z bieganiem w Nike Vaporfly. Wykonałem w nich szereg jednostek jakościowych na bieżni, na przykład: powtórzenia po 2-4-10 km w tempie maratonu oraz interwały na wyższej prędkości. Buty na bieżni zamieniają się w drapieżnika, dają dobre trzymanie na łukach i stabilnie się trzymają stopy. 

Podczas maratonu nie miałem żadnych problemów z bólem stóp, otarć, bólu piszczeli. Zaryzykowałbym twierdzenie, że te buty ograniczają przeciążenie mięśni, co zmniejsza kryzys mięśniowy. W tym miejscu nawiązuje do starcia z maratonem. Wiadomo, że po 35 kilometrze irytuje nas każdy szczegół. Każdy, kto mnie bliżej zna, wie, że mam nieco zniekształconą stopę – w postaci wielkiego haluksa. Tutaj moje Vaporfly również dały radę. Wkładka jest niewyjmowalna – przyklejona na stałe, nie ma tu zatem ryzyka, że będzie się przesuwać w trakcie wyścigu. Piętę i ścięgno Achillesa otacza cieńsza ilość materiału. Brak jest tutaj grubych wyściółek i gąbek. To dodatkowo przypomina, że mamy na sobie but ukierunkowany na uzyskanie maksymalnej wydajności. Stąd czuć drapieżność i mega dynamikę tego agresywnego buta startowego. Jak wspomniałem, buty są bardzo lekkie, a ich podeszwa masywna, dzięki czemu amortyzacja i siła odbicia są na bardzo wysokim poziomie.

Przebieg butów ma około 300 km, niestety pojawiły się pierwsze oznaki „starości”. Zaczyna zdzierać się podeszwa na prawej pięcie. Trzeba to brać pod uwagę, bo to but startowy. Jedno jest pewne! Kolejny maraton lecę w Nike Vaporfly 4%. Może to tego czasu będzie już 5 lub 6%, a ja urwę kolejne minuty z rekordu życiowego? Życie to zweryfikuje!

Dajcie znać, jak podobała Wam się recenzja łączona. Zainteresowanych odsyłam na strony prowadzone przez autorów tej recenzji: strona Matiego, strona Pawła.

Jeżeli ktoś chce nabyć recenzowany model butów, to nic prostszego – wystarczy kliknąć Nike Vaporfly 4%.

No Comments Yet.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.