(nie do końca) Sportowa rywalizacja w górach

0 No tags Permalink 0

Rywalizacja w trakcie zawodów biegowych była bodźcem, który popchnął mnie, żebym rozpoczął swoją przygodę z treningiem biegowym. Podobała mi się prostota rywalizacji. Wszyscy startują w tym samym momencie, a kolejność zawodników ustalała meta. Mieliśmy równe szanse, a wygrywał ten, kto najszybciej pokonał dystans z punktu A do punktu B. Nikogo nie interesowało, jaką ma koszulkę, w jakich butach biega oraz co jadł na śniadanie. Za to wszyscy chcieli wygrać, w końcu zwycięzca się nie tłumaczy. Podkreślę to jeszcze raz – proste zasady rywalizacji oraz niezależność, były bodźcami do rozpoczęcia biegowej przygody.

W ostatnich dniach w sieci jest niezła zadyma. Prawie wszyscy wiedzą, jaką sytuację mam na myśli. Jestem osobą neutralną, ponieważ nie biegam po górach, a medale Mistrzostw Polski mi specjalnie nie grożą. Zresztą, jak większości komentatorów. Słyszałem całkiem sporo opinii na temat organizatora biegu. Z pewnością nie można zarzucić mu bylejakości i niepoważnego podejścia do tematu. Wszyscy biegacze są traktowani równie skrupulatnie w trakcie weryfikacji. Wiadomo, że w biegach ultra trzeba mieć regulaminowy ekwipunek. To się ceni. Jednak nie jestem pewien, czy dyskwalifikacja zawodniczki to sprawiedliwy werdykt. Pytanie, czy była jedynym zawodnikiem na trasie, który złamał w ten sposób regulamin? Być może protest wynikał jedynie z wysokiego miejsca w klasyfikacji najważniejszej imprezy w kraju. Oczywiście mam na myśli długodystansowe MP w biegach górskich. Swoją drogą organizator się nieźle wypromował na tym precedensie. Moim zdaniem to Pyrrusowe zwycięstwo, ale to zweryfikuje przyszłość. O tym poniżej.
 

Jak widzicie, biegłem z żelem w garści. Na 13 km wciągnąłem zawartość, a samą tubkę wyrzuciłem przy koszu na śmieci. W tym miejscu przepraszam wszystkich mieszkańców miasta, że nie trafiłem do kosza, ale naprawdę próbowałem! Nie byłem na tyle zajechany, żeby rzucać żel pod siebie, ale wiem, że to się zdarza nader często (mam na myśli wszystkich uczestników biegów).

 
Nie wiem, jak Wy, ale ja czułbym się niezręcznie, gdyby jakiś Paweł sprzed 15 lat zadał mi pytanie, dlaczego ta Pani, która dobiegła pierwsza została zdyskwalifikowana. Nie skróciła trasy, nikt jej nie podwiózł drezyną. Nie poruszam tematu nielegalnego dopingu, bo od tego są specjalne organizacje. Oczywiście, regulamin został złamany, ale co ma wspólnego śmiecenie ze sportową rywalizacją? W tym miejscu przyznaję rację ekologom, którzy apelują o nieśmiecenie na szlakach, ponieważ jest z tym coraz większy problem. W trakcie górskiej wędrówki, treningu śmiecenie jest niedopuszczalne, niekulturalne i potępiane. Jednak w ferworze walki, kiedy człowiek jest w transie – dzieją się różne rzeczy. W związku z tym śmiecenie na szlaku zasługiwało na karę, ale nie na odebranie mistrzostwa. Z tego co wiem, organizator i tak uprząta trasę po zawodach. Mam na myśli głównie zabezpieczenie, ale przy okazji zbiera inne odpady. Zawodniczka sama zadeklarowała sprzątanie szlaku w ramach szerszej inicjatywy. Nienaganna postawa, co? Gdyby każdy miał takie podejście…Takie jest moje zdanie. W tym miejscu przypomina mi się sytuacja Mekhissi Benabbada z 2014 roku. Ściągnął koszulkę, złamał regulamin, wygrał bieg, przegrał złoty medal Mistrzostw Europy. Nietuzinkowa sytuacja, ale jakże medialna.

Owa sytuacja obnażyła inne patologie, które mają miejsce w biegach górskich. Zawodniczka wspomina o tym, że w trakcie różnych imprez była świadkiem nieregulaminowych zachowań ze strony supportu oraz innych zawodników. Ciekawe, jakie sytuacje ma na myśli, ale przyznam, że nie brzmi to zdrowo. Ponownie moje wyobrażenia z lat młodości zostają zachwiane. Tak czy siak, powyższa sytuacja nie zachęca mnie do rywalizacji w górach. Muszę do tego mentalnie dojrzeć, bo wiem, że tam liczy się coś więcej niż aktualna dyspozycja. Tak, wiem, powtórzę to jeszcze raz – jestem biegaczem amatorem, który raczej nie straci medalu MP w ten sposób, bo najpierw musiałbym go zdobyć. Mam świadomość, ile pracy włożyła zawodniczka w przygotowania i jest mi jej zwyczajnie szkoda. Przykro mi, że w sporcie jest coraz mniej uczciwej rywalizacji, a coraz więcej polityki. No i jeszcze coś – chcę zakończyć ten bieg pozytywnym akcentem, bo wierzę, że wszystko dzieje się po coś. Mam szczerą nadzieję, że tereny górskie będą wolne od zanieczyszczeń i śmieci. Wszystko zależy od nas, czyli użytkowników szlaków. Dbajmy o naszą planetę. W trosce o to, aby kolejne pokolenia mogły się nimi cieszyć nie mniej niż my.

No Comments Yet.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.