
Wiele osób zaczyna biegać z myślą o przebiegnięciu maratonu. Według mnie to świetnie, że zaczyna się coś robić, mając cel. Bardzo często są to osoby, które wracają do sportowej aktywności po kilku latach za biurkiem. Nie chcę nikogo szufladkować, bo mam świadomość, że społeczność biegaczy jest bardzo mocno zróżnicowana. Zdecydowana większość biegaczy zbyt wcześnie decyduje się na swój start w maratonie. Motywacje są różne, a biegacze nie chcą czekać. Prawie wszystkim się spieszy. Mój tekst skierowany jest do ambitnych biegaczy amatorów, których nie zadowala samo pokonanie królewskiego dystansu. Kiedy możesz pobiec na tym dystansie? Jak złamiesz 40 minut na 10 km. Poniżej argumentuję, dlaczego tak uważam.
Już na wstępie podkreślam, że zawsze znajdą się wyjątki od reguły. Znam wiele przypadków, kiedy osoby niebiegające łamią regularnie 40 minut. Jak zwykle powtarzam – każdy robi to, co uważa za słuszne. Oczywiście musi się liczyć z odpowiedzialnością za swoje działania. Jesteśmy wolnymi ludźmi. Publikuję tekst w dobrej wierze i nawet jeśli przekonam jedną osobę do tego, żeby odłożyła w czasie swój maratoński debiut – to jest mój sukces.
Dla niektórych mój wpis może okazać się kontrowersyjny. Mam świadomość, że biegacze zaczynają biegać w różnym wieku – mając 20, 30, 40, 50, a nawet 60 lat! Każdy z nas ma inną przeszłość sportową oraz inną skalę talentu. Możesz pomyśleć – „kurka wodna, mam biegać dychę w tempie poniżej 4 minut/km? Przecież to nierealne”. Tak, 40 minut to nie przypadkowy wynik, ale o tym później. Spójrz na to z drugiej strony. Załóżmy, że spróbujesz wycisnąć, ile się da z dystansu 10 km. Nawet jeśli zderzysz się ze ścianą przy 44 minutach, to i tak jesteś wygrany. Trenowałeś przez pewien czas plan pod krótsze dystanse. Dzięki temu jesteś silniejszy i sprawniejszy. Jestem przekonany, że poruszasz się lepiej aniżeli wtedy, kiedy od razu rzuciłbyś się na przygotowania maratońskie. Być może udało Ci się uniknąć kontuzji przeciążeniowych. I bardzo dobrze!
40 minut
Dlaczego 40 minut? To daje średnie tempo w okolicach 3:59/km. Szybko i nie szybko – jak zwykle punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeden nie będzie w stanie przebiec kilometra w tym tempie, a drugi nie biega rozbiegań wolniej niż 4’/km. Jak już pisałem wyżej, tekst kieruje do ambitnych biegaczy (w różnym wieku, przykład biegaczy z zachodu pokazuje, że pesel nie powinien być wymówką). Czas, jaki zajmie Ci pokonanie bariery 40 minut, będzie zróżnicowany. Rok, dwa, trzy lata… Zakładając, że udaje Ci się złamać tę magiczną barierę. Osiągnąłeś taki poziom wytrenowania, że rozbiegania realizujesz w tempie około 5’/km. Osiągnąłeś znacznie więcej, aniżeli tylko czas na zawodach: wzmocniłeś się i dałeś swojemu organizmowi czas na rozwój. Teoretycznie jesteś w stanie pokonać maraton w 3:30. Intensywność mieści się w pierwszym zakresie. Oczywiście to tylko teoria, bo maraton to również odpowiednie przygotowanie siłowe. W zasadzie to wytrzymałość siłowa jest kluczowa! Naturalną rzeczą jest, że w momencie, kiedy bierzesz na celownik maraton, to chcesz realizować plan treningowy pod ten dystans. Według różnych kalkulatorów biegowych wynik 39:59 na dychę przekłada się na 3:07-3:09 w maratonie (korzystanie z kalkulatorów biegowych ma sens wtedy, kiedy realizujesz trening pod dłuższy dystans, a bierzesz pod uwagę wyniki z krótszych dystansów, pamiętaj, żeby brać pod uwagę aktualną dyspozycję startową). Natura ambitnego biegacza cechuje się tym, że chcę on biegać na miarę możliwości. Nie interesują go biegi na zaliczenie. Tym sposobem można dojść do wniosku, że cierpliwy biegacz osiągnie lepszy czas w debiucie niż ktoś, kto przebiegł kilka maratonów w stylu „chcę biegać maratony i już”. Nie obiecuję, że wynik w debiucie to będzie 3:07, ale jestem przekonany, że szeroko pojęta korzyść (zdrowotna, wynikowa, motoryczna), będzie odczuwalna w przyszłości. Nie jestem zwolennikiem aktualnego trendu, który mówi, że każdy może biegać maraton, bo to nic wielkiego. Największą korzyść odnoszą ortopedzi oraz fizjoterapeuci, którzy muszą składać rzesze pokrzywdzonych biegaczy. Naturalnie, bieganie krótszych dystansów niesie ryzyko urazów, ale jest ono zdecydowanie mniejsze.
Nie wszyscy czytelnicy bloga muszą się interesować treningiem biegowym. Dlatego wyjaśnię, skąd czerpałem inspirację na ten wpis. Spójrzcie na sylwetki zawodników, którzy biegają naprawdę szybko. Można zaobserwować u nich pewną tendencję. Mam na myśli stopniowe wydłużanie dystansu, jaki pokonują na zawodach. Najczęściej jest tak, że biegacz zaczyna od średnich dystansów (800, 1500 metrów), a kończy na maratonie. To naturalne i logiczne. Wyjątkiem od reguły są biegacze z Afryki, ale ich styl życia różni się od naszego diametralnie od. Takie podejście zapewnia stopniowy rozwój wytrzymałości. Każdy kolejny cykl przygotowawczy sprawia, że dysponuje on lepszą bazą (wytrzymałość, technika, siła ogólna).
Na koniec napiszę coś drastycznego. Co z biegaczami, którzy obrali drogę na skróty i szybko rzucili się na maraton? Najbardziej szkodliwe są same przygotowania do tego biegu, ponieważ są długie i monotonne. Prowadzi to do wykształcenia nieprawidłowych nawyków ruchowych, które w dłuższej perspektywie sprawią, że taki biegacz jest słabszy technicznie i wolniejszy. Wśród nas jest mnóstwo biegaczy, którzy klasyfikują się do tej kategorii… Te ograniczenia mają wpływ na wszystkich dystansach! W pewnym momencie stają się barierą nie do przeskoczenia. Korekta owych nawyków jest niezwykle trudna, bolesna i czasochłonna. Nie od dziś wiadomo, że najskuteczniejsze jest wyrabianie prawidłowych nawyków. Podstawowe założenie tego tekstu to: spokojnie, po kolei, na wszystko jest czas. W końcu chcesz się cieszyć bieganiem przez całe życie, prawda? 🙂
Jeżeli zapłaciłeś już wpisowe na maraton, a klasyfikujesz się do grupy biegaczy z niskim stażem, to zastanów się, czy gra jest warta świeczki…
Proszę Was do wysyłania tego tekstu znajomym, którzy są w potrzebie. Za wszystkie udostępnienia jestem niezmiernie wdzięczny. Wierzę, że ten tekst może uratować biegową przygodę niejednej osobie. Jak zaliczasz się do grona biegaczy, którzy odroczyli swój maratoński debiut dzięki mnie, to koniecznie daj mi o tym znać. To dla mnie nieoceniona dawka motywacji!
17 stycznia, 2017
Bardzo podoba mi się ten wpis. Sporo cennych i przydatnych rad, jednakże co Pan powie o próbie podjęcia maratonu tuż po 18 urodzinach?
17 stycznia, 2017
Cześć Paweł 🙂 Tym wpisem trafiłeś w sedno mojej osoby. Mam 23 lata, biegam nieregularnie (ze względu na pracę i uczelnie) od dwóch lat. Mój najdłuższy cykl treningowy jaki udało mi się wykonań trwał 3 miesiące. Od miesiąca praktycznie nie biegam, początkowo ze względu na lekki uraz, potem choroba, teraz sesja… Jeszcze we wrześniu zapisałem się na maraton. Czy jest szansa do maja zbudować relatywną formę na maraton? Wiem, że trening czyni mistrza ale pytam Ciebie jako eksperta czy warto się połasić czy jednak odpuścić… Cel to złamanie 4h, ale 4:15/4/30 jak na debiut też by mnie satysfakcjonowało 🙂
Życiówki
5km -21:37
10km- 45:55
półmaraton : 1:47:xx
Pozdrawiam 😉
21 stycznia, 2017
Bardzo ciekawy tekst. Jeśli znamy już swoje możliwości np. 10 km w 40 min poza zasięgiem, raczej 45 realne, kategoria wiekowa wskazuje, że młodzieżą się już nie jest a jak badania mówią mimo uprawiania sportów nasza wydolność z roku na rok spada stąd też kategorie wiekowe, więc myślę, że kierując się rozsądkiem można startować w maratonie. Nie ulegając modnym powiedzeniom możesz wszystko, dasz radę najlepiej już teraz, plus cały mechanizm marketingowy by nakręcić zapisy bo każdy musi przebiec maraton bo trzeba i tyle.
6 lipca, 2017
szkoda , że nie przeczytałem tego artykułu jakieś poł roku temu, do maratonu przygotowuję się od ponad 2 lat, jestem właśnie w trakcie drugiego pod rząd planu 3 – miesięcznego , szczerze naprawdę dużo wysiłku i poświęceń w to włożyłem by teraz na 2 miesiące przed celem to porzucić, ale mogę Ci obiecać, że jeśli teraz go osiagne, to nie zaczne planować kolejnego póki nie przebiegne 10 km w 40 min. Dzięki.
7 lipca, 2017
Cześć Michał,
Moim zdaniem zmiana planów z maratonu na coś krótszego nie kosztuję Cię więcej niż wpisowe, które potencjalnie opłaciłeś. Możesz zrewidować cel i robić robotę pod przykładowo półmaraton.
Pozdrawiam,
Paweł
15 grudnia, 2019
Witam, biegam aktualnie 10 km w 34 minuty i kilkanaście sekund, mam zamiar wziąć udział w wiosennym maratonie. Jestem typem szybkiego biegacza lubiącego się ścigać na dystansach do 10km. Półmaraton mam na razie równe 1.16.02 i to jest do poprawki i chce dojść do 1.14 . Zastanawiam się jak mi pójdzie w maratonie. Nie przepadam za długimi wybieganiami a do połówki biegałem najdłużej do 16 km w tempie około 4 min na kilometr. Pozdrawiam
9 stycznia, 2018
Cześć. Dzięki za świetny tekst, daje dużo do myślenia… Jeśli ktoś podchodzi poważnie do biegania zwłaszcza amatorskiego. Moja przygoda biegowa jeszcze nie Ma nawet roku… Co z tego że na koncie jest wiele dyatanaów. Jak to można powiedzieć Połówka dla przyjemności nie stanowi problemu. I tak jak chyba większość która biega chciałbym mieć na koncie Ten jeden wymarzony dystans…, zaliczony na Mecie z Uśmiechem na twarzy i dobrym wspomnieniem, a nie cud Przeżyłem… Obserwuję nieraz jak Giganty na Starcie ostatni km pokonują na kolanach a dystans 10 czy 21 km. Moim skromnym zdaniem Twój tekst powinien ostudzić i sprowadzić na ziemię nie jednego chętnego na Maraton. Co nie wyklucza chęci startu… To jest nadal moje marzenie które kiedyś zrealizuje… Cel musi być
9 stycznia, 2018
Czesc. Polmaraton to moj cel od zeszlego roku. I dokladnie w tamtym roku rozpoczelam tez swoja przygode z bieganiem. Mam 37 lat i dla mnie nie ma rzeczy niemozliwych. W tej chwili 10 km robie w przeszlo godzine, ale treningi uzalezniam od mojej bolacej nogi. W zeszlym roku zlamanie niestety mi nie pomoglo. W tym roku chce zrealizowac swoj cel biegam 3/4 razy w tygodniu i nie poddam sie. Do wrzesnia mam jeszcze czas???
31 sierpnia, 2018
Mam 57 lat. Maraton to mój cel od kilku lat. Od trzech lat systematycznie trenuję. Biegam 10 i połówki . W tym roku 8 połówek poniżej 2 godzin. Ciągle mam obawy czy dam radę na 42 km. Myślę więc że są tutaj też tacy jak ja, nie koniecznie nowicjusze.
Dobry tekst. Pozdrawiam autora i resztę biegającego świata. do zobaczenia za dwa dni w Pile.
31 sierpnia, 2018
Powodzenia w Pile! Masz pokaźny bagaż doświadczenia. Dobry trening i z pewnością ukończysz maraton 🙂
Pozdrawiam,
Paweł
10 września, 2018
Świetny wpis, zgadzam się w pełni z powyższymi wnioskami. Mam 30 lat, biegam od 3 lat bez żadnej przeszłości sportowej, po kilku miesiącach już myślałem o maratonie, robiłem czasami wybiegania po 25km, ale z czasem doszedłem do wniosku, że lepiej to przełożyć. No i teraz jestem już blisko sub 35, a maraton planuję na przyszły rok. Myślę, że dużo większą satysfakcję sprawi luźne złamanie 3h w debiucie niż gdybym na początku swojej przygody przeczłapał ten maraton w 4h. No ale z drugiej strony jeśli komuś zależy na zaliczeniu maratonu to można i tak.
11 września, 2018
Paweł, świetny tekst. Od siebie dodam, że niestety nakręca chęć startu i zaliczenia kolejnego maratonu tzw. korona maratonów polskich. Sam zaliczyłem 3 maratony i jak mi został w tym roku Wrocław i Poznań to mając już kupiony pakiet na Wrocław, zrezygnowałem z niego bo wolałem właśnie złamać 40min na 10km i 1:30 w HM w tym roku. Nie bójcie się rezygnować ze startu mając nawet wykupiony pakiet bo spokojnie można go odsprzedać na jakimś biegowym forum.
Pozdrawiam!
30 września, 2018
SUPER, SUPER Tekst!!! A już myślałem że tylko ja jestem nienormalny, że nie zabieram się za w maraton ? Po trzech miesiącach biegania co drugi dzień udało mi się zejść do 21:25 na 5ke więc jeszcze sporo brakuje żeby dychę zrobić w 40 min. Zawsze podchodziłem do biegania na spokojnie i denerwuje mnie nawet, że bardzo ciezko znaleźć biegi na 3 lub 5 kilometrów. Media nakręcają starty w maratonach i mam wrażenie, że tylko taki dystans się w Polsce biega. Jak zwykle dla każdego się liczy żeby być modnym więc chyba wszyscy moi biegający znajomi przebiegli już maraton, a ja zawsze się zastanawiałem, jak ktoś kto biega 5ke w 24/25 minut może rzucać się na maraton. 42 km to dystans , który powoduje w organiźmie durze spustoszenie i bez dobrego, długiego, spokojnego przygotowania można zrobić sobie dużą krzywdę. Ja osobiście wolę przez wiele, wiele lat biegać krótkie dystanse w dobrym tępie unikając kontuzji niż po jednym maratonie załapać kontuzję która może dawać o sobie znać do końca życia.
8 maja, 2019
A mnie Pawle coś tutaj nie pasuje 🙂
Pewnie dlatego, żem z tej grupy, która przebiegła pierwszy maraton po półrocznym, choć solidnym przygotowaniu, mając wówczas za sobą zaledwie rok biegania i 3 starty na krótszych dystansach – gdzieś tam o tym napisałem.
Gdybym miał sparafrazować Twój tekst to napisałbym „Ambitny maratończyk amator to ten co dobiega na metę poniżej 3 godzin” – a to coś z czym się zgodzić nie mogę.
Sam zauważyłeś, że biegacze są różni. Dla niektórych 3 godziny pewnie nigdy nie będą osiągalne i AMBITNIE, AMATORSKO walczą o swoje 3:30. Znam też przypadki od lat starające się z uporem, wielkim poświęceniem i zachowaniem wszelkich zasad sztuki o złamanie 3 godzin. Nie wiem także czy wyznaczona przez Ciebie granica odnosi się do biegających pań.
Co do sylwetek biegaczy, to może być też tak, że z wiekiem zyskujemy wytrzymałość kosztem szybkości i naturalne jest przechodzenie zawodników ku dłuższym dystansom.
Podsumowując myślę, że lepszym niż czas wyznacznikiem jest po prostu staż i historia biegacza. Zapewne powinien zaczynać od krótszych dystansów aby szlifować technikę, powoli budować wytrzymałość i zmniejszyć ryzyko kontuzji, ale przejście do kolejnego etapu moim zdaniem nie jest związane z konkretnym wynikiem.
Dzięki, że zwróciłeś moją uwagę na korzyść z trenowania do krótkich dystansów jaką jest dobra technika biegu – będę to doradzał innym. Obawiam się niestety, że dla mnie już jest za późno. Zacząłem w takim wieku, iż już dawno utraciłem atut szybkości i została mi jeno wytrzymałość, skutkiem tego pełen jestem zapewne trudnych do wyplewienia złych nawyków.
I jeszcze jedno trening do maratonu nie musi chyba być nudny i monotonny. Zapewne więcej jest tam długich wybiegań i biegów tempowych, ale na różnych etapach przygotowań wszystkie inne formy też chyba mają zastosowanie, nie mówiąc już o fartlekach, interwałach, treningu Yasso 800, itp.
Pozdrawiam, D.
PS. Tytuł jest trochę mylący – myślałem, że 40 dotyczy wieku (też się nie łapię) – ale może to celowa dwuznaczność 🙂