Chęć na Pięć 2/2015 – relacja

7 No tags Permalink 0

Dzień przed biegiem zawsze wertuję listy startowe. Sprawdzam, z kim będę biegał. Zauważyłem, że lubelskie „piątki” mają słabszą obstawę. Z czego to wynika? Mogę się tylko domyślać, ale nie chcę spekulować. Tak czy inaczej, już na drugim biegu była mocna selekcja. Ranking Grand Prix Lublina uległ zmianie jeszcze przed biegiem. Na linii startu zaskoczyłem się absencją Andrzeja Starżyńskiego. Start biegu był w samo południe. Słyszałem głosy krytyki, ale ja nie widziałem w tym problemu.
 

Rozgrzewka

Zrobiłem klasyczną rozgrzewkę, którą opisuje w tym wpisie. 12 minut truchtu, dynamiczna sprawność, 3 rytmy i byłem gotowy do akcji.
 

Bieg

Odliczanie, 3 2 1… START! Ruszyliśmy. Pierwszy kilometr dosyć mocno, biegłem z Bartkiem Ceberakiem. Pierwszą chorągiewkę minęliśmy w około 3:05/km. Przed nami luka, za nami luka. Za mostem był skręt w prawo. Zahaczyłem nogą o metalowy fragment mostu, na szczęście wybiło mnie to lekko z rytmu, nic więcej. Fragment drogi rowerowej biegłem niczym cień, przyklejony do pleców Bartka. Swoją drogą, wiecie o tym, że tydzień wcześniej Bartek biegał w Ultramaratonie Bieszczadzkim? Zawody w Bieszczadach ukończył na 4 miejscu. Czad!

Chęć na Pięć 2

Ale ten Bartek ma zdrowie i zdolności regeneracyjne! Drugi kilometr minęliśmy w około 3:12/km. Niestety, tuż za Mostem Kultury Bartek zaczął mi lekko odjeżdżać. W tym momencie bieg jakby się dla mnie skończył. Nie miałem motywacji, aby gonić zawodnika przede mną. Na dodatek czułem lekką kolkę, która umacniała poczucie bierności (wewnętrzny głos podpowiadał to samo). Wypracowałem sobie bezpieczną przewagę i dowiozłem 3 miejsce. Po biegu nie byłem skrajnie wyczerpany. Widziałem, że Krzesimir, Darek, Michał i Tomek, którzy dobiegli tuż za mną, stoczyli piękną batalię! Graty za walkę! Mój czas na mecie: 16:46. Bez rewelacji. Na ten bieg miałem sprecyzowane założenia czasowe, jednak ich nie zrealizowałem. Absolutnie mnie to nie zniechęca. Dalej robię swoje. Mogę pisać, że trasa zawierała kilka zakrętów, że momentami był wiatr w twarz. To nic nie zmienia. Jestem zdania, że jak jest forma, to nic nie przeszkadza. Bieg idzie jak po sznurku. I tego się będę trzymał. Cieszą mnie wyniki moich zawodników i zawodniczek. Większość z nich jest zadowolona ze swojego startu 🙂
 

Uwagi

Bieg był zorganizowany poprawnie. Był problem z wolontariuszami, którzy momentami stali na środku trasy i nie bardzo wiedzieli, co mają robić. Choć to drobna uwaga. Większy problem zrodził się po biegu. Byłem świadkiem zamieszania, które powstało w wyniku błędów przy klasyfikacji służb mundurowych. Do tej pory nie wiem, czy mój zawodnik załapał się na podium :). Ktoś wie, jak to się skończyło?


Cheć na Pięć 3

Na szczęście bieg ukończyli wszyscy. Gratuluję wszystkim uczestnikom! Widziałem eskortę Henia! Fanie to wyglądało 🙂 Padł grad rekordów życiowych. Ścigacze byli zadowoleni! Pogoda dopisała. Mnóstwo znajomych twarzy. Dlatego lubię zawody biegowe, klimat po biegu to coś, co ciężko opisać. Kolejna edycja Chęć na Pięć w marcu, a my widzimy się na II Dyszce 😉

Czekam na Wasze relacje! 🙂

Zdjęcia: Przemek Gąbka

7 Comments
  • Krzesimir Siatka
    21 października, 2015

    Dobra relacja! Ta barierka za mostem rzeczywiście była niebezpieczna, na drugim okrążeniu już bardziej uważałem. Sam bieg był super. Na początku lecieliśmy w grupie pościgowej, którą prowadził Darek, ale nawet nie zauważyłem, kiedy zaczęła się kurczyć. Darek cały czas cisnął, ja siedziałem mu na plecach chowając się przed wiatrem. Na 3km zaatakowałem, trochę mi było szkoda, że tyle „holował”, ja ma mu uciekam, ale cóż – taki sport. Zaraz za mostem, obróciłem się szybko i sprawdziłem, czy mam zapas, ale zobaczyłem bardzo blisko Michała. Nie miałem zamiaru oddawać miejsca, więc jeszcze „wykrzesałem” z siebie troszkę sił i przyspieszyłem. Czas 17:14, tym razem bez rekordu, ale za to pierwszy raz udało się być dekorowanym w open, a nie M30!. Dodatkowo „wpadło” miejsce na pudle w klasyfikacji mieszkaniec Lublina – miłą niespodzianka, dobrze, że zostałem do końca Zdaje sobie sprawę, że Andrzej zrobił nam wszystkim niespodziankę, ale znowu – taki sport. Pozdrawiam 🙂

    • Paweł Wysocki
      21 października, 2015

      Gratuluję Krzesimir, trzymasz stabilną formę, a to owocuje 🙂 Choć myślę, że stać Cię na więcej!

      Sport był, jest i będzie nieprzewidywalny 🙂

      Pozdrawiam,
      Paweł

  • Marcin
    21 października, 2015

    Co do klasyfikacji służb mundurowych, to podium okazało się całkowicie wzięte „z sufitu”. Omal zawału nie dostałem gdy na drugie miejsce wywołano kolegę, co do którego byłem pewny że przybiegł po mnie. Napięcie jeszcze bardziej wzrosło gdy na najwyższy stopień podium został wywołany Marcin (!!!) Walczak ( :/ ). Okazało się że nie tylko ja wyłapałem że coś jest nie tak. Wraz z innymi zawodnikami sprawdziliśmy wyniki z pomiaru czasu i rzeczywiście, okazało się że podium było całkowicie „urwane z choinki”

    • Paweł Wysocki
      21 października, 2015

      Marcin,
      Lepiej mi napisz, jak ta sprawa się zakończyła?

    • Emil
      21 października, 2015

      Też jestem zainteresowany wyjaśnieniem klasyfikacji służb mundurowych..

  • Paweł D.
    22 października, 2015

    Organizator nie zakończył tej sprawy. Puchary wzięły osoby wzięte z kosmosu i na tym się staneło. Drugą kwestią dotyczącą tego tematu jest to ze nie sprecyzowano czy w kategorie ta wchodzą również funkcjonariusze służb obcych państw i jakie służby biorą w niej udział. Mi osobiście pozostał niesmak.

    • Paweł Wysocki
      22 października, 2015

      Uu, to lipa. Mam nadzieje, że Fundacja Rozwoju Sportu tak tego nie pozostawi. Sprawa wymaga sprostowania 🙂

      Pozdrawiam,
      Paweł

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.