Z wykształcenia jestem magistrem socjologii. Liznąłem trochę statystyki. Nie robiłem ankiety na temat. „Zaczynam biegać, więc żeby biegać szybciej, muszę biegać (najlepiej co raz więcej)”. I tak się zaczyna przygoda z bieganiem, całkiem sporego grona początkujących. W zależności od poziomu bazowego kondycji „świeżego” biegacza, początki są różne. Jeden, który siedział za biurkiem 20 lat zacznie od planu PUMY dla początkujących, a drugi który trochę na rowerze jeździł, zacznie biegać od razu po 5-8-10-12… kilometrów. Z reguły po upływie kilku, kilkunastu tygodni, łączy ich wspólny mianownik. Jaki? Kontuzje, zazwyczaj bóle kolan, okostne, rozcięgno podeszwowe, pachwina, a w skrajnych przypadkach kręgosłup.
Dlaczego tak jest? Za wszystkim stoją emocje. Ten zapał początkującego, który chce biegać codziennie. Ponieważ ktoś postawił sobie cel: poprawa kondycji, zrzucenie kilkunastu kilogramów balastu, a w skrajnych przypadkach zakład z kolegą. No, a że cel sam sie nie zrealizuje to trzeba tyrać. W bieganiu nie ma dróg na skróty. Na wszystko potrzeba czasu i żelaznej konsekwencji. Prawie każdy początkujący biegacz zapomina o tym jak ważną rolę odgrywa regeneracja. Bo tak naprawdę kiedy podbijamy formę, dokładamy kolejną cegiełkę do mozolnie budowanej formy? Kiedy odpoczywamy… Tak, odpoczynek to klucz do sukcesu.
Emocje są wszędzie. Ile radości daje pierwsze przebiegnięte 5 kilometrów, potem 10, następnie 20… Dużo, ale to jest pułapka. W którą wpada mnóstwo początkujących biegaczy. Biegają po 20 kilometrów co drugi dzień, czasem codziennie. A potem dziwią się, że pomimo tak katorżniczych, absorbujących treningów, poprawili życiówkę w pół maratonie o 2 minuty z 1:56 na 1:54. Niby każda życiówka powinna cieszyć, jednak waga spadła o 7 kilogramów, a czas coś tam drgnął, ale ta ściana po 15 kilometrów taka jak nigdy. Co zawaliło? Może taktyka. A może trening? Bo bieganie w gruncie rzeczy nie jest takie proste i żeby robić postępy trzeba robić trochę tego, a trochę tamtego. Wtedy organizm zaskakiwany różnymi bodźcami, będzie rósł jak poziom górskiego strumyka podczas urwania chmury 🙂
Jaki z tego wniosek? Jak zaczynasz biegać – rób to z głową. Nie od razu Rzym zbudowano – tak samo Ty, nie zbudujesz od razy życiowej formy. A nawet jeśli, uda Ci się coś „skrócić” i schudniesz te kilkanaście kilogramów w miesiąc (bo dużo biegasz, mało jesz), uważaj, bo ryzyko przeciążenia jest duże. Bowiem największą przeszkodą w budowaniu wysokiej, pożądanej formy jest przerwa w treningach. Zdrowy, rozsądny plan na najbliższe miesiące to klucz do sukcesu!
Leave a Reply