Narodowe Święto Niepodległości to wyjątkowy dzień. To narodowe święto obfituje w biegi masowe. 97 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości uczciłem w Warszawie. 27 Bieg Niepodległości to największa impreza w kraju. 15 000 pakietów rozeszło się niczym świeże bułeczki. Na mecie zameldowało się 12 842 osób. Ukończyłem bieg na 30 pozycji z czasem 34:28. Po tym biegu mam mieszane uczucia. Nie jestem zadowolony z wyniku na mecie. Jednak organizacja oraz atmosfera biegu nie pozwala mi narzekać! Ten bieg był wyjątkowy. Poniżej relacja z imprezy.
Do Warszawy wyruszyliśmy z środę rano. Za kółkiem nie byle kto – Artur Kern (kieruje nie gorzej niż biega 😉 ). Przed 9 byliśmy na miejscu. Kawa w McDonald’s i oczekiwanie na rozgrzewkę…
Rozgrzewka
O 10:20 zacząłem truchtać z Piotrkiem, Arturem oraz Mariuszem Giżyńskim. Po drodze dołączył do nas Michał Kaczmarek. W trakcie biegania mieliśmy pewne zadanie do wykonania. Ustawiliśmy znacznik 1 km. Mi przypadł zaszczyt wbijania flagi. Żałuję, że nie miałem aparatu. Michał Kaczmarek żartował, że pewnie źle ustawiliśmy kilometr. I jak tu łapać pierwszy międzyczas… 😉 Po 3 km rozpoczęliśmy sprawność dynamiczną. Dwa krótkie rytmy i trzeba było się przebierać. Musieliśmy być wcześniej na linii startu, bo później byłby problem. Po 11 stałem w drugiej linii.
Bieg
Trasa przewidywała 5 km tam i 5 z powrotem. Na papierze oznacza to połowę trasy z wiatrem i połowę pod wiatr. Firma Datasport zapewniła międzyczas co 2,5 kilometra. Świetna opcja dla kibicujących online. Moje międzyczasy prezentują się następująco:
2,5 km 8:19 5 km 16:52 (8:33) 7,5 km 26:01 (9:08) 10 km 34:28 (8:27)
W nawiasach wypisałem czasy poszczególnych odcinków o długości 2,5 km. Tuż przed biegiem Hymn Polski. Nie powiem, prawie mnie przytkało. Krótkie odliczanie i start! I strefa ruszyła do akcji! Przez większość czasu biegłem z Iwoną Lewandowską i jej towarzyszem. Aleksander Kuśmierz rozprowadzał jej bieg. Liczyłem, że w takim towarzystwie złamanie 34 minut to będzie formalność. Wietrzna pogoda sprawiła, że było inaczej. Półmetek w przyzwoitym czasie. Po nawrotce potężny wiatr w twarz na pobudzenie. A ja zamiast podkręcać tempo rozkojarzyłem się i przysnąłem. Przysłowiowo „wiozłem się”. Na wiadukcie Artur powiedział, że wyglądam, jakbym półmaraton leciał („Ty w ogóle nie oddychasz, spójrz jak Iwona sapie”). Akurat w tym momencie wyprzedził mnie ultras, dwukrotny zwycięzca Chudego Wawrzyńca – Piotrek Bętkowski. Pod niego podczepił się Piotr Cypryański i chłopaki zaczęli przyspieszać. Od 8 kilometra zaczęło się stopniowe podkręcanie tempa. Pomyślałem, że jak czas będzie poniżej oczekiwań to trzeba chociaż powalczyć. Nie ma co odpuszczać. W tym momencie uformowała się liczna grupa. Biegło nas 6 albo 7. Szkoda, że wcześniej nie współpracowaliśmy, tylko każdy leciał swoje. Założę się, że w tym momencie każdy knuł coś specjalnego na ostatnie metry. Jakieś 400 metrów do mety zdecydowałem się na atak. Trzeba było chociaż trochę pocierpieć – lepiej późno niż wcale. Z całej grupy finiszowałem drugi (nie licząc Artka, który leciał zrelaksowany). Przegrałem na finiszu z młodym Łotyszem. Gdybym odpuścił na 8 kilometrze, to pewnie miałbym problemy ze złamaniem 35 minut. Na finiszu zabawa była przednia, nogi trochę zapiekły.
Za metą piękny medal, napój, folia termiczna. Bieg był bardzo dobrze zorganizowany. Nie czułem, że startuje prawie 13 000 osób! Inni biegacze mieli podobne zdanie. Impreza godna polecenia.
Gdyby nie wiatr i mokry asfalt to poziom zawodów z pewnością byłby nieco wyższy. 27 Bieg Niepodległości to historia. Nie ma co gdybać, trzeba powalczyć na Drugiej Dyszce do Maratonu.
Mam nadzieje, że zrealizowaliście swoje założenia i dobiegliście z werwą do mety!
Zdjęcia: maratonczyk.pl, maratonypolskie.pl Michał Walczewski.
12 listopada, 2015
Jak nie teraz to następnym razem i tego sie trzymaj. Ja wierzę, że Bóg opóźnia swoje plany bo nie jesteśmy na nie gotowi. Wierzę, że dycha poleci poniżej 34min, a jeśli nie to przepracujesz zime i wtedy pyknie. Walcz do końca i nie poddawaj się. Wierzymy w Ciebie.
15 listopada, 2015
Rzadko się poddaje. Dzięki za miłe słowa! 🙂 Za tydzień trzeba będzie powalczyć.
Pozdrawiam,
Paweł
12 listopada, 2015
Widzę, że doborowe towarzystwo na rozgrzewce 🙂 Ja zawsze jak widzę Mariusza, staram się zmienić dwa zdania. Bardzo sympatyczny Biegacz, zresztą pewnie sam się przekonałeś 🙂
U mnie podobnie bieg-tak bardzo zwolniłem między 5 a 7,5, że jak później spojrzałem na czas to nie wierzyłem 😀 Biegłem oddechowo super, a nogi nie chciały się szybciej kręcić 🙂
Zdziwiłem się też jak widziałem Artura daleko od czołówki, dopiero później się dowiedziałem, że prowadził pierwsze 5km poniżej 15min chłopakom.
Miałem nadzieję, że uda mi się Ciebie spotkać, niestety za dużo ludzi 😀
15 listopada, 2015
Zapraszam na II Dychę do Lublina. Tutaj na pewno się spotkamy 🙂
Pozdrawiam,
Paweł