
Wszystko co dobre szybko się kończy. Jeszcze nie tak dawno nie mogłem doczekać się urlopu. W tym momencie to już historia. Urlop przeleciał nie wiadomo kiedy i trzeba wracać do normalności. Zapraszam Was do przeczytania drugiej części relacji, z podziałem na lokalizacje. Dodam jeszcze, że nie był to obóz sportowy, lecz zwykłe wakacje. Choć plan treningowy zobowiązuje, to cieszę się, że nie wypadł mi żaden trening. Czasem bywało ciężko, bo często zmienialiśmy lokalizację.
Bilbao
Fajne miasto, chociaż bieganie tam nie należy do łatwych. Wysoka temperatura i wilgotność powietrza skutecznie utrudniają trening. Biegając rano, unikałem upału. Wilgotności nie udało się ominąć. Każdy trening kończył się solidnym odwodnieniem. Trasa biegowa to ścieżka rowerowa wzdłuż rzeki Nervión. Trochę krótka i zatłoczona, ale dało się biegać. Zrobiłem bieg ciągły zgodnie z założeniami, więc nie ma co narzekać.
San Sebastian
Piękna trasa wzdłuż wybrzeża. Biegałem tam zwykłe rozbiegania. Wszystko inne raczej by nie wypaliło. Ludzi jak mrówek, o każdej porze dnia. San Sebastian przypadło mi do gustu. Miasto nie wyróżnia się niczym charakterystycznym, jednak ma swój niepowtarzalny klimat. Z chęcią wrócę na tamtejszą plażę. Fale bywają naprawdę imponujące. Może kiedyś nauczę się surfować?
Larrion
Tutaj stacjonowałem najwięcej. Wioska na północy Hiszpanii, nieopodal Pampeluny. Cisza, spokój i wysoka temperatura… Realizacja treningu w tym miejscu wymaga żelaznej dyscypliny. Albo idziesz na trening przed 8 rano, albo po 21. W innym wypadku musisz liczyć się z piekącym słońcem. Najgorzej wspominam ostatni trening. Długie wybieganie po górach. Ponad 300 metrów przewyższenia i temperatura w okolicach 35°C. Po tym treningu dochodziłem do siebie przez cały dzień. Muszę wspomnieć o krystalicznie czystym, zimnym potoku Regeneracja doskonała!
Ten wyjazd to nie tylko ciekawe miejsca, ale i ludzie. Miłe towarzystwo mojej żony Asi 🙂 (choć szkoda, że jeszcze nie biega). Jako, że na co dzień biegam w samotności, cieszyłem się każdą chwilą w towarzystwie Łukasza i Piotrka. Biegałem z nimi większość treningów. Było super!
Łukasz – raz jeszcze dzięki za zaproszenie 🙂
Leave a Reply