Bieganie bez postępów

1 No tags Permalink 0

Co tu dużo mówić. Sezon biegowy nadchodzi wielkimi krokami. Pogoda jest zwariowana! Czuć wiosnę. Z roku na rok biega coraz więcej ludzi. Tego procesu nie da się zatrzymać. Będzie nas więcej! Wielu biegaczy oznacza ogromne zróżnicowanie kwestii motywacyjnych. Dlaczego ktoś biega, zamiast jeździć na rowerze? Przejdę do meritum tekstu. Bieganie bez postępów. To swoista trauma dla biegaczy, których główną motywacją jest poprawa wyników. Od razu pokreślę, że poprawa wyników nie ogranicza się tylko do zawodów. Bowiem nie każdy w nich startuje. Niektórzy biegają po to, aby spalić trochę kalorii. Tytuł zaczerpnąłem od książki o podobnym tytule. Od razu sprostuję – nie czytałem jej ;).


Po co piszę ten tekst?

Powodów jest kilka. Moim zdaniem wszyscy (bez wyjątku) możemy na tym skorzystać. Biegowi nowicjusze mogą się dowiedzieć jakich błędów unikać, żeby ich treningi były efektywne. Regularnym biegaczom ten tekst może otworzyć oczy. Ludzką rzeczą jest popełniać błędy. Tylko, po co je dublować? Czasami wystarczy poprawić jeden element. A wtedy wszystko zaczyna grać!

Nadmierny kilometraż

Większość biegaczy ma podobne początki. Łapią bakcyla i chcą się poprawiać. Zaczynają z grubej rury. Biegają dużo. Czasami bardzo dużo. Bez pracy nie ma wyników. Ale nie tędy droga. Optymalne obciążenie treningowe to jedno, a praca nad techniką to drugie. Perfekcyjnie jak trening koncentruje się na wszystkich aspektach rozwoju biegowego – wytrzymałością, szybkością, techniką etc. Jednak rzeczywistość jest brutalna. Z reguły akcent jest na jedną cechę – wytrzymałość. Do pewnego momentu to działa. Z czasem jest coraz trudniej. Mało tego. Ciało nieprzyzwyczajone do obciążenia treningowego adaptuje się, jak może. Potem okazuje się, że Twoja technika daleka jest od ideału. Tempo biegu wciąż jest podobne. A czas leci… W tym wypadku wyjście na prostą jest możliwe, ale potrzebna jest intensywna praca. 

Regeneracja? Po co mi to?

Wciąż zaskakuje mnie podejście amatorów do sportu. Jest ich tak wiele i są bardzo zróżnicowane. Jeden bez żadnego parcia będzie robił coś, co lubi. Drugi zaś jest skupiony na jednym – poprawie osiągów. Zgadzam się z każdym nastawieniem. Jednak wszędzie czają się pułapki. Rozumiem, że dla większości z nas bieganie to odskocznia od życia codziennego. Pasja, hobby – sposób na spędzanie czasu wolnego. Czasem spotyka się biegaczy, którzy nie narzekają na nadmiar czasu wolnego. Wprost przeciwnie – oni mają co robić. Praca i aktywne życie prywatne wymagają pewnych nakładów energii. Do tego próbują dołączyć bardzo ambitny trening. Większość takich przypadków kończy się farsą. Trening to jedna strona medalu, a adaptacja to druga. Obciążenie treningowe nigdy nie odda jak zaniedbasz regenerację. Taką sytuację nazywam „szarpaniną”. Może uda Ci się coś wyszarpać. Ale z pewnością nie będzie to trwałe i stabilne. Za rogiem czają się kontuzje, przeciążenia oraz wypalenie psychiczne. Koniecznie dostosuj trening do Twojego stylu życia. Nigdy odwrotnie. Nikt nie jest „kuloodporny”.

Szybkie treningi, wolne postępy

Zacznę od przykładu. Żeby ułatwić zrozumienie istoty problemu. 

Przykład: Pokonałeś dystans 10 km w 40:00, średnie tempo 4:00/km. Średnie tempo Twoich wybiegań (czas trwania od 50 do 90 minut) mieści się w zakresie 4:40-4:45/km. 

Co złego w takim treningu? Mówiąc krótko – jest nieefektywny, zbyt ciężki. Biegacze, którzy trenują tym systemem, potęgują ryzyko kontuzji i zniechęcenia. Moim zdaniem, zbyt szybkie bieganie na treningach ma dwie przyczyny:

  1. Chęć zaimponowania znajomym, jak szybko biegamy na treningach.
  2. Błędne myślenie, że szybkie bieganie na treningach oznacza większy progres.
Trening musi być optymalny. Powtarzam to nie pierwszy raz – w bieganiu nie ma drogi na skróty. Swoje trzeba wybiegać. I stopniowo, powoli, możemy wznosić się na wyżyny własnych umiejętności.
 

Regularność to mit

Ten problem dotyczy głównie początkujących. W jednym tygodniu pięć mocnych treningów, a w kolejnym jeden. Przecież trzeba odpocząć? Czasami się nie chce. Schemat się powtarza. Okazuje się, że Twoja forma wcale nie rośnie, czasami nawet spada. Organizm się buntuje. Przeziębienie, przeciążenie. Jeżeli podchodzisz poważnie do bieganiu to myślisz trening, mówisz regularność. Innej drogi nie ma.



Nie powielaj tych błędów. Wtedy sam trening to będzie czysta przyjemność. A wyniki na zawodach będą się poprawiać. Oczywiście postęp trwa do czasu. Ale wierzę w równoległy rozwój Twojej biegowej świadomości.   



1 Comment
  • Anna
    22 kwietnia, 2015

    Brawo. Gratulacje dla autora

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.