Kiedy zyskujesz zostając w domu?

0 No tags Permalink 0

Im dłużej współpracuje z biegaczami amatorami, tym bardziej się przekonuje, że najważniejsza jest praca u podstaw. Statystyczny biegacz jest sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Wszystko jest na jego głowie. Skąd ów biegacz czerpię wiedzę? W przeważającej części są to treści z Internetu. Nie twierdzę, że wszystkie informacje w sieci są bezwartościowe, bo to nieprawda. Jest mnóstwo dobrego contentu, ale trzeba dysponować pewną wiedzą, która działa jak sito, które wyłowi to, co jest cenne. Mój dzisiejszy wpis opowiada o tym, że są takie sytuacje, kiedy człowiek bardzo niechętnie odpuszcza trening i na tym zyskuje. Nie wierzysz? Mam nadzieje, że po lekturze zmienisz zdanie.

Utarło się, że w bieganiu można do czegoś dojść jedynie ciężką pracą. W pełni się z tym zgadzam, ale pod warunkiem, że to nie praca zrobiona na oślep. Ilość wcale nie przekłada się na jakość. Dobitnie przekonują się o tym moi podopieczni, którzy biegają od kilku, kilkunastu lat. Bardzo łatwo jest się zatracić w ciężkiej pracy, zapominając o tym, w jakich warunkach rośnie nasza forma.


 

Bieganie w trakcie choroby

Przyznam szczerze, że sam kiedyś  popełniałem te szkolne błędy. Tłumaczyłem sobie, że postępująca infekcja nie może zatrzymać mnie w domu. I co? Notowałem podwójne straty. Najpierw przeżywałem katusze na treningu, a potem leczyłem się dłużej niż zwykle. Z chorobą nie wygrasz! Dlaczego tak jest? Trening biegowy jest obciążeniem dla organizmu. Dodajmy do tego ogólne osłabienie i mamy obciążenie do kwadratu. Wyobraź sobie, że zamiast metrowego dołka (osłabienie) wykopałem sobie czterometrowy dół. Ciężko jest się odkopać, prawda? Dlatego w przypadku, kiedy wyraźnie czujesz, że atakuje Cię choroba, działaj! Po pierwsze, sięgnij po leki (może być witamina C, ale to tylko moja sugestia). Po drugie, zostań w domu i nie dobijaj osłabionego organizmu. Gwarantuje, że to się opłaca. Nie ma co panikować, infekcja może się przydarzyć każdemu. To nie powód do paniki. Bądź skuteczny i wylecz się jak najszybciej.


 

Myślisz o Świątecznych prezentach i lubisz okazje cenowe? Głupie pytanie, bo wszyscy lubimy promocje. Black Friday (klik) startuje już jutro! Nie przegap okazji. 😉
 

Delikatny ból początkiem katastrofy

Igranie z kontuzją to równie popularny problem, z tym że konsekwencje potrafią być o wiele poważniejsze. Jak to zwykle bywa, problem pojawia się nagle nie wiadomo skąd. Pierwsze pytanie, jakie powinien sobie zadać biegacz to: przeciążenie czy kontuzja? Z każdym kolejnym treningiem ból rośnie. Bywa tak, że jest odczuwalny w trakcie codziennej aktywności. Co wtedy? Statystyczny biegacz zaczyna poszukiwać informacji w sieci. Sporadycznie ktoś kontaktuje się z fizjoterapeutą. Przeważnie ludzie szukają pomocy u ortopedów, którzy z reguły nie potrafią pomóc. Najgorzej jak trafi się na lekarza starszej daty, który twierdzi, że bieganie niszczy kolana. Myślę, że niejeden biegacz wziął sobie te słowa do serca… Niestety wciąż brakuje lekarzy i fizjoterapeutów, którzy specjalizują się w urazach biegaczy. Ja wiem do kogo dzwonić, ale przeciętny Kowalski może mieć z tym kłopot, bo ten rynek jest ogromny. Przyznam, że mnie to nie dziwi, ponieważ bieganie to sport kojarzony z niewielkimi nakładami finansowymi, a wizyta u fizjoterapeuty nie kosztuje 10 zł. Nader często ludzie porównują stawki u masażysty i fizjoterapeuty. Wrócę do sedna tego akapitu. Co robić w przypadku, kiedy zaczynamy odczuwać niezdrowy ból? Odpuścić, zaprzestać trenować! Tu i teraz. Nawet jeżeli jesteś 5 km od domu, a Ciebie piekielnie boli łydka, to nie pogarszaj swojego stanu. Przespaceruj się lub zamów taksówkę. Wyjdziesz na tym dużo lepiej, aniżeli kuśtykając do domu. Czasem bywa tak, że wystarczy odpocząć dwa, trzy dni, a organizm sam się zregeneruje. Znam sytuacje, kiedy ból był przewlekły, a wystarczyła tylko jedna wizyta u specjalisty. Nie ma złotej reguły. Każdy ból musi być rozpatrywany indywidualnie. Jedno jest pewne, należy działać na dwóch frontach:

  • biernie.
  • aktywnie.

Aktywna bierność to świadome zaprzestanie biegania, które w negatywny sposób oddziałuje na układ ruchu. Unikajcie autodestrukcji. 😉 Z kolei aktywność to szukanie pomocy u specjalistów. Po to powstał ten blog, aby polecać specjalistów, którzy pomagają. Zawsze polecam ludzi, z których usług sam korzystam. Jeżeli przeczytałeś ten wpis, to w przypadku infekcji lub lekkiego bólu z czystym sumieniem możesz zostać w domu. Czas, który poświęciłbyś na trening, możesz spożytkować na szukanie optymalnego rozwiązania. Oczywiście nie życzę Ci tego. Wszystkim moim czytelnikom życzę ogromnej odporności na infekcje i kontuzje.

No Comments Yet.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.