Trzecia Dycha do Maratonu rusza w najbliższą sobotę. Od jutra będzie można odbierać pakiety startowe. Limit miejsc został wyczerpany kilka dni przed czasem! Zainteresowanie imprezą jest naprawdę spore. Biegacze chcą finiszować na hali Globus. Prognozy pogody są obiecujące. W sobotę ma być kilka kresek powyżej zera! Jeżeli ktoś startował przed rokiem, to ma okazję poprawić swój wynik, ponieważ trasa jest identyczna. Myślałeś/aś nad optymalną strategią na ten bieg? Czy tak, czy nie to zapraszam Cię do lektury proponowanej taktyki. Być może będzie pomocna.
Strefy startowe
Od kilku miesięcy postuluje, aby wprowadzić strefy czasowe. Wszystko po to, aby wszystkim uczestnikom biegło się lepiej. Coś drgnęło! W regulaminie widnieje taki zapis: „Na starcie zawodnik powinien ustawić się w odpowiedniej do swoich możliwości strefy czasowej wyznaczonej przez organizatora biegu.”. Jestem ciekawy, jak to wypali. W tym miejscu apeluje do wszystkich biegaczy – ustawiajcie się we właściwej strefie czasowej!
Pierwsza połowa
Start usytuowany jest przed Rondem Mokrskiego (skrzyżowanie ulicy Zana z Filaretów). Pierwsze metry lekko pod górę, ale jestem przekonany, że nikt tego nie poczuje (nachylenie jest niewielkie, a poziom adrenaliny ogromny!). Do końca ulicy Zana jest sprzyjająco – płasko lub lekko z górki. Aleja Kraśnicka nie powinna przysporzyć kłopotów, ponieważ jest względnie płaska. Skręcamy w prawo, biegniemy po Alejach Racławickich. Do wieży ciśnień jest lekko pod górę. Jednak na tym etapie biegu nie powinno to stanowić problemu. Długa oraz płaska prosta, która ciągnie się aż za półmetek zawodów.
Jak biec? Bez kompleksów, ale z głową na karku! Na tym odcinku polecam biec równym tempem bez kombinowania. Kontrola tempa na pierwszych kilometrach to klucz do satysfakcjonującego rezultatu na mecie. Rwanie tempa i robienie zapasu to nie jest dobre rozwiązanie. Druga część trasy jest ciekawsza, ale też bardziej wymagająca.
Druga połowa
Druga część trasy zaczyna się niewinnie. Długą prostą kończy Krakowskie Przedmieście, następnie skręcamy w prawo. Krótki odcinek po ulicy Kapucyńskiej i znowu zakręt w prawo. Narutowicza lekko z górki. Ponownie w prawo i już jesteśmy na Okopowej. Topografia nam sprzyja. Mijamy szósty kilometr. Następnie zaczyna się odczuwalny podbieg na ulicy Marii Skłodowskiej-Curie. Skręcamy w Akademicką, tutaj mamy potężny zbieg. Skręcamy w lewo i biegniemy po Głębokiej, która jest płaska. Zakręt w prawo i już jesteśmy na Nadbystrzyckiej. Mijamy ósmy kilometr, czuć zapach mety (ulicą Nowomiejską to niecały kilometr). Końcówka Nadbystrzyckiej, tutaj zaczyna się prawdziwy bieg! Krótki podbieg przy Paco i skręcamy w Zana. Nachylenie nie jest duże, ale na tym etapie wyraźnie czuć, że wbiegamy pod górę. Mijamy dziewiąty kilometr. Za Karczmą Pod Strzechą zakręt w prawo. Im bliżej mety, tym większe nachylenie. Obiegamy halę MOSiR, krótki zbieg i jesteśmy na mecie.
Wiadomo – łatwo się pisze. Druga część dychy jest zawsze trudniejsza. W przypadku tej trasy nawet bardzo. Mamy do pokonania dwa newralgiczne punkty. Pierwszy to podbieg na ulicy Marii Curie-Skłodowskiej. Drugi to legendarny podbieg na Zana, który ciągnie się praktycznie do samej mety. Jak żyć? Trzeba walczyć. Między szóstym a siódmym kilometrem nie ma miejsca na odpuszczanie. Trzeba trzymać tempo nawet pod górę. Naturalne, że tempo trochę spadnie, ale jeżeli odpuścicie, to spadnie diametralnie! Musicie pilnować każdej uciekającej sekundy. Kontrolowany zbieg na Akademickiej to kilka sekund do przodu. Odcinek między Głęboką, a Nadbystrzycką to pilnowanie tempa i koncentracja przed momentem kulminacyjnym. Ulica Zana, tu lekko nie będzie. Tutaj każdego boli. Koncentrujesz się na oddechu i każesz nogom kręcić. Skróć krok i zwiększ kadencję, bo tak wbiega się na zmęczeniu. Biegnij, jak najszybciej się da. Na mecie czeka satysfakcja, a może nawet rekord życiowy! 😉
Czego mogę Wam życzyć? Zdrowia i satysfakcji na mecie 🙂
Zdjęcia: maraton.lublin.eu
29 stycznia, 2016
Serwus!
Na mecie czeka mnie z pewnością jedna rzecz: gleba.
Liczę po cichu, że glebie towarzyszyć będzie też i życiówka, a wtedy cały wysiłek włożony w bieg zniknie w mgnieniu oka.
Dzięki za artykuł o taktyce. To będzie już moja 4 Trzecia Dycha na tej trasie, więc dobrze się znamy, ale cieszę się, że Twoje sugestie są zbieżne z moimi zamierzeniami.
Powodzenia jutro, dużo sił i walki na trasie dla Ciebie i do zobaczenia…
29 stycznia, 2016
Powodzenia Kamil! 🙂
29 stycznia, 2016
Moja również 4 dycha na tej trasie. Za każdym razem wynik jest słabszy od samo poczucia podczas biegu 🙂 Tym razem też tak będzie, a nie spodziewam się fajerwerków. Brak formy nadrobię dobrą zabawą. Powodzenia na trasie.
29 stycznia, 2016
Życzę miłego zaskoczenia!
29 stycznia, 2016
Kuba,
W takim razie życzę udanej zabawy 🙂
Pozdrawiam,
Paweł
29 stycznia, 2016
Moja dyszka na tej trasie będzie druga i nie wyobrażam sobie poprawić czasu z tamtego roku tym bardziej że teraz biegam niemalże codziennie powodzenia a każdemu z Was życzę rekordów ale przede wszystkim świetnej zabawy.Pawle dziękujemy za taktykę
30 stycznia, 2016
Powodzenia na trasie! 🙂
3 lutego, 2016
Ja w tym roku mam zamiar stanąć oko w oko z przeciwnościami ja vs maraton pko, oby było dobrze:)
3 lutego, 2016
Jak będziesz trenował z głową to nie może być inaczej 🙂
Pozdrawiam,
Paweł