Tematyka odżywiania przed zawodami jest zazwyczaj na drugim planie. Najważniejszy jest trening i odpowiednia ilość snu. Śniadanie przed biegiem, to ważna sprawa. Powiedział bym, że kluczowa. Bo jak zjemy za dużo, to problemy żołądkowe, kolka – prawie jak w banku. Zaś jak zjemy za mało? Na pustym baku daleko nie zajdziemy. Poczucie słabości i brak siły, to gwarancja nieudanego biegu. Jak wygląda moje śniadanie przed zawodami? Ile godzin przed zalecam jeść? O tym możecie przeczytać poniżej.
Na zdjęciu powyżej widać moje śniadanie przed dychą. Dwie bułki z dżemem plus jakiś batonik (coś słodkiego). Czy mi, to wystarcza? Absolutnie tak! Na linii startu nie czuję się głodny. A mój żołądek nie jest pełny. Przez co biegnie mi się lekko i komfortowo. Nie ma nic gorszego niż „balast”. Wtedy podczas biegu czujemy co krok, że zawartość naszego żołądka chce się wydostać tą najkrótszą drogą 😉
Drugie pytanie odnosi się do czasu, a dokładniej, ile godzin przed biegiem powinniśmy jeść śniadanie? Krótkie pytanie do Was. Ile godzin przed zawodami zazwyczaj jecie śniadanie? Ja jem około trzy godziny przed biegiem. Czasami nawet trzy i pół. Przez trzy godziny, to niezbyt obfite śniadanie powinno zostać strawione. Wtedy podczas biegu możemy się skupić na tym co najważniejsze. Zamiast zamartwiać się nad tym, że jedzenie podchodzi nam do gardła.
Nie przejadajcie się i nie startuje z pustym żołądkiem. Przed biegiem należy zjeść optymalnie i cieszyć się biegiem :). Podkreślam jednak, że opisałem mój sposób odżywiania przed dychą. I w pełni zgodzę się z kimś, kto woli zjeść na śniadanie, na przykład miskę owsianki. Powodzenia jutro!
8 kwietnia, 2017
A bułeczki smarujesz odrobiną masełka, czy tak na sucho z samym dżemem? Ja wolałbym zrezygnować z batonika, wafelka lub innej słodkiej przekąski, ale w zamian posmarować bułeczki odrobiną masełka, a jak Ty Pawle uważasz?
10 kwietnia, 2017
Cześć Łukasz,
Ostatnio preferuję bułki z dżemem (bez masła), bez żadnych słodyczy.
Pozdrawiam,
Paweł
29 marca, 2019
Bardzo ciekawy wpis. Świetnie, że pokazujesz, że śniadanie biegacza nie musi być bananem z suplementami 🙂