Jakiś czas temu napisałem tekst na temat rozgrzewki przed zawodami. Tym razem napiszę tekst o tym, co należy robić po zawodach. Co robi większość biegaczy po ukończonym starcie? Pamiątkowe zdjęcie, ploteczki ze znajomymi, zajadanie się makaronem (smacznego, a jakże!). A co powinni robić? Schłodzenie! Po co? Aby zminimalizować ryzyko kontuzji. Bodźcem do napisania tego tekstu są biegacze, którzy nie zrobili schłodzenia po IV Dyszce… i narzekają na różnego rodzaju bóle.
Schłodzenie – po co?
Zacznę od tego, że schłodzenie powinno być integralnym elementem każdej mocnej sesji treningowej/zawodów. Właściwy układ:
Rozgrzewka + Trening/Zawody + Schłodzenie
Rozgrzewka przygotowuje organizm do wytężonej pracy. Zadanie schłodzenia to uspokojenie organizmu po intensywnym wysiłku. Żeby to lepiej zobrazować pozwolę sobie na porównanie organizmu ludzkiego do samochodu (z silnikiem Diesla). Odpowiednie rozgrzanie silnika przed wkręceniem go na wysokie obroty zmniejsza ryzyko awarii. Co zalecają konstruktorzy po długiej trasie? Ano, chłodzenie. Nie gasimy silnika, tylko dajemy mu trochę pochodzić. Podobnie należy traktować ludzki organizm.
Schłodzenie
Jak należy robić schłodzenie? Po zakończeniu intensywnej sesji treningowej/zawodów polecam chwilę odpocząć. Przynajmniej na tyle, aby uspokoić oddech. W przypadku niskiej temperatury zalecam ubrać długie spodnie i bluzę. Chyba nikt nie myśli o rozgrzewce w krótkich spodniach, kiedy na dworze jest mniej niż 10 stopni Celsjusza? 🙂 Można, a nawet trzeba napić się trochę wody i można ruszyć na schłodzenie. Wystarczy potruchtać od 5 do 10 minut w tempie relaksacyjnym – z nogi na nogę. Po truchcie proponuje zrobić rozciąganie statyczne. Od czego zależy długość truchtu? Od dystansu, który pokonaliście na zawodach. Im krótszy, tym trucht powinien być dłuższy. Trudno jest mówić o schłodzeniu po maratonie. Z przyczyn oczywistych, ale polecam masaż. To wszystko na temat schłodzenia! Nic skomplikowanego i męczącego, prawda? A korzyści są odczuwalne!
Biegaczko, biegaczu pamiętaj o schłodzeniu! Tym sposobem zminimalizujesz ryzyko urazów. Szczęśliwy biegacz to zdrowy biegacz 😉 A makaron poczeka…
Może macie jakieś pytania, propozycję tematów, które mogę poruszyć na blogu? Jeżeli tak to śmiało! Proszę o komentarze, maile 🙂
Zdjęcia: Piotr Wyczawski, Wojciech Misztal
Leave a Reply