Zaobserwowałem bardzo niepokojące zjawisko, które ma miejsce w środowisku biegaczy. Najgorsze jest to, że problem nie dotyczy osób początkujących, lecz biegających od dłuższego czasu. Porównywanie się, bo o tym mowa to tylko wierzchołek góry lodowej. Na tym się zaczyna, a kończy na zwykłej zazdrości. Dacie wiarę, że są osoby, którym chce się wertować dzienniczki biegowe innych?
Są tacy, co potrafią siedzieć godzinami i analizować trening po treningu. Czasem bywa tak, że wykonana praca nie odpowiada wynikowi na mecie! Podglądany biegacz często nie robi nic spektakularnego na treningach, a na zawodach melduje się trzy minuty przed zirytowanym podglądaczem. Nie rozumiem takiego zachowania, bo wolałbym poczytać książkę, aniżeli szpiegować innych na platformie treningowej. Przeważnie takie zachowanie kończy się irytacją i zniechęceniem. Po co podejmować działania, które rodzą negatywne emocje? Według mnie lepiej skupić się na sobie.
Nigdy nie miałem z tym problemu. Nie porównywałem się z innymi, a tym bardziej nie byłem zazdrosny. Przyznam szczerze, że z takim zachowaniem spotkałem się dopiero na uczelni. Studiując na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, zaobserwowałem ogromną rywalizację i towarzyszącą jej zazdrość. Rzecz jasna, nie na pierwszym roku, bo wtedy nikt nie miał prawa do stypendium… Wszystko wyszło na jaw na drugim roku, kiedy jedni pobierali pieniądze z uczelni, a drudzy musieli obejść się smakiem. Dochodziło do takich sytuacji, że ludzie potrafili podzielić się sfabrykowanymi notatkami. Tak, ktoś specjalnie sporządził błędne materiały, aby inni nauczyli się głupot. Nieprawdopodobne, prawda? 😉 Podobnych sytuacji doświadczyłem w pracy. Nie chcę opisywać szczegółów. Tak czy owak, większość z Was wie, że sprawa rozbija się o kasę. To właśnie dobra materialne są źródłem porównań i zazdrości. Sam staram się iść przez życie z neutralną, ale pozytywną przestrzenią pomiędzy uszami. Zawsze znajdą się ludzie, którzy: mają więcej pieniędzy, mają lepszy samochód, byli w fajnym miejscu na wakacjach, biegają szybciej… Porównywanie się z nimi nic nie daje. Próbuje wycisnąć z własnego życia tyle, ile się da, zachowując przy tym zdrowy rozsądek i pogodę ducha. Mam świadomość, że zazdrość mi w tym nie pomoże, a wręcz przeciwnie.
Zazdrość kondycyjna
Jednak na tym się nie kończy. Jeżeli ktoś ma tendencję do porównywania się, to bardzo często przenosi to na inne aspekty życia. Nie raz pisałem o tym, że populacja biegaczy zwiększa się, a to przekłada się na większe zróżnicowanie w obrębie grupy. I tym sposobem mamy w środowisku biegaczy zazdrośników. Ludzie Ci zazdroszczą innym formy. Biorą na celownik innych biegaczy. Kryterium doboru bywa zróżnicowane, zazwyczaj są to znajomi, ale to nie jest żelazna zasada. Siedzą, analizują, trenują, myślą, co by tu zrobić, żeby im dorównać. Każdy z nas ma inną skalę talentu wytrzymałościowego. Jeden będzie robił szybsze postępy, a drugi wolniejsze. To jak z umysłem ścisłym – chłonie wiedzę matematyczną jak gąbka. Moja dobra rada: trenuj regularnie i dawaj z siebie wszystko, a nie będziesz miał sobie nic do zarzucenia. Taka wewnętrzna walka trwa tygodniami, a czasem nawet miesiącami, aż w końcu coś pęka. Poczucie irytacji wzrasta i wybucha niczym wulkan. Dochodzi do podważenia wartości osiągniętych wyników. W sumie są nic nie warte, bo Roman (imię zupełnie przypadkowe) biega krócej, a już osiąga lepsze wyniki. W pewnym momencie trening przestaje mieć sens. Po co robić coś, co jest źródłem problemów i złego samopoczucia? Zwyczajnie odechciewa się biegać.
Oczyszczenie
W tym miejscu chciałbym przypomnieć, że każdy powinien biegać dla siebie. Trening to czas, który spędzasz z samym sobą. Biegając inwestujesz we własne zdrowie. Zawody to moment, kiedy starasz się pokonać samego siebie. W ferworze walki zdarzają się pojedynki personalne, ale to nie one powinny być na pierwszym planie. Rywalizacja mnie nakręca, ale trzeba ją odpowiednio ukierunkować. Pokonaj siebie. Bądź lepszą wersją samego siebie. Takie myślenie może dostarczyć Ci maksimum satysfakcji. Życie to nie bajka. Każdy z nas ma jakieś problemy. Uważam, że nie trzeba generować dodatkowych. Zwłaszcza takich, których źródłem jest nasze hobby. Nie tędy droga.
Spodobał Ci się ten wpis? Kliknij proszę w poniższy↓ baner w ramach podziękowania. Z góry serdecznie dziękuję!
22 października, 2016
każdy ma inny organizm inne mocne i słabe strony. bezmyślne naśladownictwo żle się kończy. negatywne emocje niszczą tego ktoje generuje. co do artykułu 100 proc. zgoda
9 listopada, 2016
podpatrywać lepszych, żeby się motywować i szukać nowych rozwiązań – jak najbardziej jestem na tak! inna sprawa, że każdy jest inny i to co sprawdza się u kogoś, niekoniecznie będzie skuteczne u mnie. a porównywanie nie prowadzi do niczego dobrego. jeżeli porównujemy się do lepszych, to dołuje. jeżeli porównujemy się do gorszych to hamuje nasze postępy bo daje sygnał jacy to świetni jesteśmy. tak czy inaczej bez sensu.