Wielce prawdopodobne jest, że stali czytelnicy wiedzą, jaki jest mój najbliższy start. Nie mam jednak wątpliwości, że niektórzy nie mają o tym bladego pojęcia. To doskonała okazja, aby podzielić się tą informacją oraz przemyśleniami, dlaczego wybrałem akurat Bison Ultra Trail. Nie bez znaczenia jest również moje podejście. Już na wstępie przyznaję, że czuję swoistą mieszankę niepewności i podekscytowania. W głowie kłębią się myśli: co to będzie?
Już na wstępie jestem winny wyjaśnienia. To prawda, że zapisałem się na bieg, który nazywa się Bison Ultra Trail. Celowo pogrubiłem jedno słowo, bo mój start będzie ultra tylko z nazwy (dla niezorientowanych: ultra zaczyna się po przekroczeniu dystansu maratonu). Wybrałem bieg na dystansie 35 km. Nie zmienia to faktu, że będzie to mój pierwszy oficjalny udział w zawodach na tak długim dystansie w terenie.
Witamy w terenie
Jestem trailowym świeżakiem. Co do tego nie mam złudzeń. Dlatego dosyć bacznie przyglądam się działaniom organizatora, a mianowicie Fundacji Białystok Biega. Przed zapisaniem się, słyszałem same pozytywne opinie na temat tej organizacji. Jestem świadomy, że żyjemy w czasach obostrzeń rządowych, które wymuszają szereg działań, o jakich wcześniej słyszeliśmy w powieściach fantastyki naukowej (science fiction). To w pewien sposób wyjaśnia pewne działania, ale muszę o nich wspomnieć.
Mam za sobą niewiele startów z punktu A do B. Zazwyczaj odległość między startem, a metą była, nazwijmy to akceptowalna. Tak się składa, że w arsenale Bison Ultra Trail są cztery dystanse do wyboru: 16 km, 35 km, 50 km, 100 km. Wszystkie biegi mają start i metę w Supraślu z wyjątkiem… 35 km. Zapisałem się w połowie sierpnia i właściwie, nie wiedziałem, gdzie mam szukać noclegu. Bliżej startu czy mety? Nadmienię, że Supraśl i Królowy Most to miejscowości, które nie dysponują imponującą bazą noclegową. Dopiero 8 września została podana informacja, że będzie zapewniony transport (bezpłatny dla ograniczonej liczby zawodników, ale ważne, że jest). Dobrze, że postawiłem na miejsce noclegowe w okolicy mety.
Kolejną kwestią, którą moim zdaniem można było zrobić lepiej jest dostępność tracka GPX. Organizator umieścił tracka niespełna trzy tygodnie przed biegiem. Dla biegaczy z Białegostoku i okolic może to nie stanowi problemu. Tak się złożyło, że zaplanowałem samotny rekonesans trasy w weekend na trzy tygodnie przed zawodami. Napisałem do organizatora, ale niestety nie udało mi się zdobyć tracka GPX. Finalnie pobiegałem na podstawie dostępnej mapki. Było trochę emocji. Wydaje mi się, że przebiegłem ponad 90% trasy, ale pewności nie mam. Wyjdzie w boju. Dzięki temu doświadczeniu w Starym Gaju czuję się jak w zagajniku, a nie lesie. Finalnie track pojawił się w poniedziałek (14.09). Trochę słabo to wyszło. Niektórzy pewnie myślą, po co mi to rozpoznanie? Związane jest to z moimi wątpliwościami, a piszę o tym poniżej.
Nie siedzę w biegach terenowych od strony organizacyjnej. Może takie są standardy? Dajcie mi znać, czy takie działania są na porządku dziennym. Jeżeli tak, to musicie mi wybaczyć, bo patrzę na to świeżym okiem. W tym momencie nie mam punktu odniesienia.
Dlaczego Bison Ultra Trail?
Jak wspomniałem wyżej, Fundacja Białystok Biega miała dobre opinie, a ja chciałem mieć cel długofalowy. Aktualnie to niezwykle trudne, aby móc zaplanować bieg z wyprzedzeniem. Pomyślałem, że jak imprezy biegowe będą odwoływane, to te rozgrywające się w terenie są niejako ostatnim bastionem. Chyba nie mogłem wybrać lepszego momentu na spróbowanie czegoś nowego. Ponadto, umiarkowana suma przewyższeń sprawia, że można tam biegać. Zależało mi na tym, aby to był bieg terenowy bez górskich przewyższeń, aby uniknąć podchodzenia i technicznych zbiegów. Mam świadomość, że nie jestem na to gotowy. To też świetna okazja, aby w praktyczny sposób doskonalić swój warsztat trenerski. Tym sposobem wylądowałem na Podlasiu. Zapisałem się na bieg, a przy tym zachęciłem kilka osób z drużyny. Co mi pozostało? Koncentracja na treningu. Tutaj możecie znaleźć szczegółowe informacje na temat wybranego przeze mnie biegu.
Moje obawy i wątpliwości
Nie byłbym sobą, gdybym napisał, że traktuję ten start jako przygodę, a końcowy wynik mnie nie interesuje. Z drugiej strony musiałbym być idiotą, żeby oficjalnie deklarować jakikolwiek wynik na mecie lub tempo, w jakim chcę pokonać te +/- 35 km. Organizator podaje, że trasa jest wzbogacona o +432 m przewyższeń. Czy to dużo na takim odcinku? I tak i nie. Bardzo istotną rolę odgrywa piaszczyste podłoże. Lepsze to niż błoto, ale miejscami będzie skutecznie spowalniało, a przy tym kosztowało sporo sił. Chcę dobrze pobiec, a przy tym jeszcze lepiej się bawić.
Nadmieniłem już, że pojechałem do Białegostoku, aby móc zrobić rekonesans Puszczy Knyszyńskiej. Biegałem po trasie biegu, nawigując z telefonem w ręku. W pewnym momencie pomyślałem sobie – czy ja jestem normalny? Tak, to było w gęstym lesie, a w tle słychać było dziwne odgłosy. 😉 To musi być pasja. Samotne latanie po obcym, rozległym kompleksie leśnym nie jest dla każdego. Byłem tam i przyznaję, że mentalnie mnie to uspokoiło. Wiem, co mnie czeka. Po pierwsze, zdecydowana większość biegu rozgrywa się po szerokich drogach leśnych. Nieco inaczej sobie to wyobrażałem. Po drugie przewyższenia są, ale przy dobrym przygotowaniu szacuję, że można się tam rozpędzić do przyzwoitych prędkości. Oczywiście do czasu, kiedy piach i pagórki odetną dopływ mocy. 🙂
Jednak moje największe obawy nie dotyczą rozkładu sił na trasie. 35 km to długi dystans, ale wszystko jest kwestią przygotowania. Bardziej boję się tego, że z 35 km zrobi się na przykład 37 km. Jakim cudem? Jestem przyzwyczajony do tego, że w trakcie rywalizacji koncentruję się na wysiłku, bo wytyczona trasa jest oczywista. W terenie mogę o tym zapomnieć. Wbrew pozorom bardzo łatwo się zgubić. Wystarczy stracić na chwilę czujność, a potem trzeba wracać i szukać prawidłowej ścieżki. To element rywalizacji w biegach terenowych. Często słyszy się, że ktoś zgubił drogę. Już teraz wiem, że trzeba będzie „pędzić z głową”. Oczywiście będę się posiłkował wgranym trackiem.
Kolejne wątpliwości dotyczą wyposażenia obowiązkowego:
- Aktywny telefon przez cały czas trwania biegu,
- Kubek na wodę lub bidon (nie będzie na punktach kubeczków jednorazowych!),
- Folia NRC,
- Kurtka przeciwdeszczowa,
- Pojemnik na wodę o pojemności przynajmniej 1 litra (lub kilka o łącznej pojemności 1l),
- Bandaż elastyczny + opatrunek jałowy,
- Numer startowy wraz z chipem – do pobrania w biurze zawodów,
- Dowód osobisty lub paszport.
Przeglądałem regulaminy biegów ultra (powyżej 70 km) i tam były mniejsze wymagania.
Najmniejsze obawy dotyczyły sprzętu, a mianowicie obuwia i tego, w co upakować wyposażenie obowiązkowe. Nie uśmiechało mi się wydawać kilkuset złotych na plecak lub kamizelkę. Na szczęście znalazłem kamizelkę Kalenji Marathon Kiprun w rozsądnej cenie. W kwestii obuwia pomógł mi kolega z drużyny – Mati, za co serdecznie mu dziękuję.
Podsumowanie
Co to będzie? Zobaczymy po zawodach. Sam trening w terenie to nowy, inny bodziec. Tutaj na pewno mam więcej do zyskania niż stracenia. Łączę trening pod ulicę i teren, bo jeden start to zdecydowanie za mało, aby zmieniać optykę o 180 stopni.
Po moim rekonesansie mam mieszane uczucia. Samotne bieganie w terenie średnio przypadło mi do gustu. Kto wie, może z towarzyszem byłoby inaczej? Zawody będą kluczową weryfikacją. Z drugiej strony wiem, że Stary Gaj jest trudniejszy technicznie, a to oznacza, że mam dobre warunki, żeby uczciwie się przygotować. Czas pokaże, czy teren mnie pochłonie. Jak tak, to życzę sobie, aby w pozytywnym tego słowa znaczeniu. 🙂
Zostań partnerem
Trening biegowy wymaga sporych nakładów. Jest to idealna okazja do sprawdzenia różnych rzeczy, które mają realny wpływ na podniesienie jakości treningu, regeneracji itp. Jest to również szansa dla firm, żeby się pokazać u grupy docelowej (biegaczy!). Jeżeli chcesz nawiązać partnerską współpracę, to zapraszam do kontaktu. Jeżeli wierzysz w swój pomysł lub produkt, to już połowa sukcesu.
1 września, 2021
jakie buty miałeś na ten bieg ?
1 września, 2021
Adidas Terrex Two Ultra Parley